-Karen, zmień
kroplówkę proszę-usłyszałem męski głos nad sobą. Próbowałem otworzyć oczy, co
okazało się trudniejsze niż myślałem.
-Panie
doktorze!-zauważyłem koło mnie kobietę w średnim wieku. Rozejrzałem się po
pokoju i zorientowałem się, że jestem w szpitalu. Nagle wszystko mi się
przypomniało... Przyjazd do Los Angeles, kłótnia z Taylor i moja szybka jazda,
bez większego celu. Chciałem się podnieść, jednak poczułem tylko ból. Koło mnie
od razu znalazł się dość młody chłopak ubrany w kitel.
-Jak się pan
czuje?
Gdy chciałem
odpowiedzieć, że w porządku, stało się coś dziwnego. Nie mogłem wykrztusić z
siebie słowa. Mimo, że bardzo chciałem mój głos odmawiał mi posłuszeństwa.
Lekarz wyglądał na zdziwionego. Zapisał coś na kartce.
-Słyszy mnie
pan, tak?-pokiwałem głową.-Dziwne...
Pokazałem
gestem, że chciałbym coś do pisania. W mgnieniu oka pojawiła się koło mnie
kobieta z kartkami i długopisem.
-Jak
długo tu leżę?-napisałem z lekką trudnością ponieważ dłonie były w ranach i
bliznach.
-Tydzień-odpowiedział.
-A co z
moim głosem?-wyskrobałem szybko.
-Cóż, muszę
powiedzieć, że to dość dziwny przypadek, gdyż słyszy pan co się do pana mówi,
więc aparat słuchowy w normie, jednak coś nie tak jest z pana strunami
głosowymi... Musimy zrobić badania i ustalić, co dalej.
Popatrzyłem na
niego, do końca nie rozumiejąc, co się stało. Bałem się o to spytać, ale
trzęsącymi dłońmi napisałem krzywe literki:
-Czy
wyzdrowieję?
Melanie
-Mel, idziesz
dzisiaj na imprezę do Rush’a?-usłyszałam głos mojej przyjaciółki Vitorii.
-Nie wiem, nie
mam ochoty na zabawę... Poza tym mam dzisiaj trening i jeszcze muszę jechać do
szpitala...
-Oj ty to
zawsze masz wymówkę!-opuściłyśmy aulę uniwersytecką i skierowałyśmy się do
wyjścia.-Myślę, że powinnaś to przemyśleć! Rush jest twoim chłopakiem, no i
wiesz to niezłe ciacho...
-Czy tu chcesz
ukraść mi chłopaka?-zaśmiałam się.
-Nie, ja nie.
Dobrze wiesz, że mam Josha...Ale sądzę, że Riley ma go na oku.
Wzruszyłam
ramionami.
-Ja i Rush
jesteśmy już razem rok, sądzę, że nie zdradzi mnie z Riley, bo nie przyjdę na
jedną imprezę...
-Nie to
miałam na myśli...
-No to, o
co ci chodzi?
-Po prostu,
sądzę, że powinnaś się zabawić. Zawsze masz treningi, albo wolontariat, albo
zajmujesz się bratem.
-Może masz
rację... Ale dzisiaj naprawdę nie mogę. Muszę opiekować się Toby’m, bo mama
musi zostać dłużej w pracy.
-Ty to zawsze
jesteś pracowita... Ja w ogóle się dziwię, że jeszcze masz czas robić te głupie
referaty i się uczyć-przekroczyłyśmy próg szkoły i znalazłyśmy się na dworze.-Może
jutro się spotkamy? Wiesz babski wieczór... Obejrzymy jakieś filmy,
poplotkujemy...
-Świetny
pomysł.
-Zawsze
mam takie...
-Z tym
się nie zgodzę-zaśmiałyśmy się.
-Okej,
to u mnie o 18.00.
-Do
zobaczenia, Tori.
-Na razie,
Mel.
Harry
Nie chcę tu
być. Pielęgniarki przychodzą tu, co kilknaście sekund sprawdzając czy
przypadkiem niczego mi nie potrzeba. Przynoszą jakieś okropne leki, które są na
chuj wie co, a fanki czekają pod szpitalem. Denerwuję mnie fakt, że nie mogę do
nich wyjść, bo wiem, że się martwią. Doceniam ich oddanie. Stoją tam po kilka
godzin dziennie, tak naprawdę po nic. Mój telefon dzwoni cały czas, jednak
nawet gdybym chciał nie mogę nic powiedzieć. Napisałem tylko Louis’owi sms’a z
adresem szpitala. Nie licząc 754857 wiadomości od Taylor, były też nieodebrane
połączenia od chłopaków, mojej mamy i dziennikarzy.
Zabierają
mnie, co chwilę na jakieś badania co doprowadza mnie do pasji, a wciąż nic nie
wiadomo. I jeszcze gdy chcę coś powiedzieć, muszę pisać to na kartce. Najgorsze
jest to, że nie wiadomo, czy... Nawet nie chcę o tym myśleć. Proponowali mi, że
sprowadzą nauczyciela języka migowego. Czy ich zdrowo pojebało? Już nie będę
mógł mówić? Delikatnie próbowali mi powiedzieć, że ja już nigdy więcej słowa
nie powiem?
Gdy pielęgniarka
o imieniu Ally, która była naprawdę bardzo natrętna przyniosła mi leki, coś we
mnie pękło. Zerwałem z siebie igły i mimo ogromnego bólu próbowałem wstać.
Nagle zleciały się wszystkie pielęgniarki z dyżuru i próbowały mnie przytrzymać
i nakłonić do ponownego położenia się. Niemal siłą przywarli mnie do łóżka,
więc moja kolejna próba ucieczki się nie uda. Bolało mnie wszystko. Miałem
wrażenie, że nawet moje włosy. Przejechałem po nich dłonią. Jak bardzo
chciałbym być teraz w domu, zdrowy, a nie leżeć tu i czekać, aż powiedzą mi, że
nie ma już szans, żebym wrócił do śpiewania, a chociaż mówienia.
Melanie
Gdy
przyniosłam pani Graham herbatę ze szpitalnej stołówki i wymieniłyśmy uwagi na
temat pogody, opuściłam salę 118 i skierowałam się ku recepcji. Zaniosłam jej
kartę do Bonnie i oparłam się o blat recepcji na oddziale intensywnej terapii.
Przede mną znajdowała się sala 239, która nie wiem czemu była zasłonięta
roletami. Pięlegniarki wchodziły tam, co sekundę. Po chwili spokoju usłyszałam
trzask jakby ktoś walnął o coś w ścianę. Podskoczyłam w miejscu i ujrzałam, że
Ally i Renee opuszczają zasłoniętą salę. Miały przerażenie w oczach, a raczej
zdziwienie.
-Nienormalny...
-Zaproponowałam
mu tylko, czy chce nauczyciela języka migowego...
-Emm,
sorki-zatrzymały się i spojrzały się w moją stronę.-Kto tam leży?
-Pan
Styles.
-Oh, co
z nim nie tak?
-Nie
chce sobie pomóc.
-Może z
nim pogadam?
Dziewczyny
zaśmiały się do siebie.
-Jasne, tylko
uważaj, żeby cię nie zaatakował-weszły do windy, a ja skierowałam się do
białych drzwi z numerem 239. Zapukałam i niepewnie otworzyłam drzwi. Ujrzałam
przed sobą chłopaka, który wyglądał mniej więcej na mój wiek. Miał czerwone
oczy, nogę w gipsie i rany na rękach. Spojrzał na mnie lekko zdziwiony, jednak
po chwili jego twarz zmieniła się w zupełnie obojętną. Gdy podeszłam bliżej,
poznałam go. Wiedziałam kto to jest i nie mogłam uwierzyć. To był ten Styles.
Znany Styles z Wielkiej Brytanii, obiekt westchnięć. Potrząsnęłam głową.
Nieważne jak bardzo chciałabym skakać, muszę zachować powagę. W końcu leży tu i
wygląda naprawdę okropnie i smutnie.
-Hej-szepnęłam.
Wyglądał na
zdenerwowanego, jednak widziałam ból w jego oczach. Sięgnął po kartkę i
napisał:
-Nie chcę
żadnego nauczyciela języka migowego.
Weschnęłam
i spojrzałam na niego. Wyglądał na nieobecnego.
-Czemu
nie chcesz dać sobie pomóc?
-Bo nie
warto-przeczytałam na kartce.
Podeszłam do
okna i zauważyłam kilknaście dziewczyn ubrane w koszulki z napisem I ♥ One Direction, albo Uśmiechnij się Harry!
-Okej, zaraz wrócę.
Wyglądał na bardzo obojętnego. Miał chyba gdzieś czy tu jestem czy nie.
Zeszłam na dół po schodach i wyszłam do dziewczyn, które stały przed
szpitalem.
Harry
Co to za dziewczyna? Nie była pielęgniarką, ani lekarzem. Kim w ogóle ona
jest, żeby mi mówić co mam robić? Choć muszę przyznać, że jest naprawdę ładna i
zdaje się, że nie była tu, bo jestem Harry z One Direction. Może mi się
zdawało, ale wyglądała na kogoś kto sie mną przejął. Kurde, chyba te leki mają
jakieś skutki uboczne. Mimo, to niecierpliwie czekałem aż dziewczyna wróci bo
w głębi duszy tego chciałem. Usłyszałem nagle krzyk dziewczyn na
zewnątrz, a raczej pisk. Chciałem się podnieść, jednak po ostatnim razie
pielęgniarki wręcz przybiły mnie do tego łóżka. Drzwi się otworzyły a w nich
znalazła się kolejna kobieta ubrana w kitel.
-Przynieś co...-rzuciłem jej takie spojrzenie, że wyszła nie kończąc.
Westchnąłem i usłyszałem pukanie do drzwi. Wróciła?
W drzwiach stanęła ta sama brązowowłosa dziewczyna. Trzymała w ręku czarną
torebkę. Podeszła do łóżka i wysypała z torby wszystko na moje łóżko. Były tam
koperty z serduszkami z napisem Harry, Uśmiechnij się Harry i martwimy się. Były
też zdjęcia i rysunki.
-Widzisz, one wszystkie martwią się o ciebie. Chcesz je zawieść?
Masz-podała mi byle jaką kopertę ze stosu. Widniał na niej napis ‘’Harry, czyli
mój anioł’’.
Rozerwałem kopertę i rozwinąłem różowy papier.
Drogi Harry!
Najprawdopodobniej
tego nigdy nie przczytasz, ale chcę żebyś wiedział, że nieważne co się stanie
jestem z tobą. Mimo, że nie wiesz, że istnieję, zawsze cię wspieram. Gdy
pierwszy raz byliście w Ameryce czekałam na lotnisku 11 h i widziałam cię, więc
było warto. Wiesz co? Uśmiechałeś się. To dzięki twojemu (i oczywiście Nialla,
Louisa, Zayna i Liama) uśmiechowi przeżyłam. Miałam trudne chwile w życiu i
gdyby nie wy, dawno by mnie już nie było.
Więc teraz chcę
tylko byś wiedział, że gdy tylko zwątpisz w siebie, jesteśmy tu dla Ciebie, dla
Was... Chciałam ci też podziękować, za zmienienie mojego życia na lepsze, za
to, że może nie fizycznie, ale duchowo zawsze jesteście ze mną i po prostu za
to, że jesteście. Za wszystko.
Kocham Cię, mam
nadzieję, że szybko do nas wrócisz.
Hanna xx
Spojrzałem na rysunki, i po prostu w moich oczach pojawiły się łzy.
Wszystkie listy były bardzo podobne, jeśli chodzi o treść. Spojrzałem na dziewczynę, której nawet
imienia nie znałem.
-Wciąż uważasz, że nie warto?-przysiadła na łóżko i spojrzała na
mnie.-Widzę, że cierpisz i wcale nie chodzi mi o ból fizyczny. Proszę pozwól sobie pomóc.
~~
Hej! :D
Powracam z pierwszym rozdziałem po dość długiej przerwie, za którą przepraszam, ale miałam problemy techniczne... Mam nadzieję, że mi wybaczycie x
Zachęcam do oglądania zwiastunu opowiadania (link w zakładce).
Jeśli chcesz być informowanym o nowym rozdziale zostaw swojego twittera pod postem x
#muchlove
@DameHazza
awww super rozdział!! bardzo mnie wciągnął <3 już nie mogę się doczekać nexta :') KC :**
OdpowiedzUsuń@Olesia365
Hej. Powiem jedno - GENIALNE!!
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że to Harry'ego przywiozą do szpitala.
Ale jest biedny, nie może mówić.
I jak on będzie śpiewać?
Melanie to świetna dziewczyna.
Mam nadzieję, że przekonała Harrego, że warto dać sobie pomóc.
No i że nasz gwiazdor wyzdrowieje.
Nie mogę się doczekać następnego rozdziału.
Życzę weny.
Buziaki, Maarit :*
zapowiada się świetnie :)
OdpowiedzUsuńWyjątkowa historia, fajny styl, ciekawi bohaterowie - wszystko jest :) Brawo!
OdpowiedzUsuńWow! Naprawdę fajne! Wciągnęłam się :) czekam na następny!
OdpowiedzUsuń@_paulina_m
Hej. Nominowałam Cię do Liebster Award. Więcej informacji u mnie, na love-of-accident.blogspot.com :)
OdpowiedzUsuńKurde, ten imagon jest jednym z wielu ktory jest taki inny. Poczatek wraz ze zwiastunem sa rewelacyjne ! Czekam na kolejne rozdzialy :) No i weny oczywiscie ;)
OdpowiedzUsuńAnia Horan
Coś super! To jest dość oryginalne opowiadanie.. Na pewno wrócę ;)
OdpowiedzUsuń+ zapraszam do mnie http://zycie-troche-boli.blogspot.com/
RYCZE
OdpowiedzUsuń