poniedziałek, 27 stycznia 2014

Rozdział 15

Stwierdziłam, że będę pisać notki na początku, bo chcę, żebyście je czytali. :) Przypominam o ankiecie pod postem, jest dla mnie bardzo ważna, więc proszę poświęćcie sekundę, jeśli chcecie, żeby rozdziały były dodawane częściej. Zapraszam też na pierwszy rozdział mojego nowego opowiadania Backseat Serenade. Przypominam też o ask'u. xx
#muchlove
@DameHazza

Melanie

Leżałam oparta o klatkę Harry'ego i wsłuchiwałam się w jego równomierne bicie serca. Siedzieliśmy w jego mieszkaniu i oglądaliśmy To właśnie miłość. Uwielbiałam ten film i mogłabym go oglądać cały czas. Jednak tym razem nie mogłam się skupić. Przed oczami miałam twarz Rush'a. Widziałam miłość na jego twarzy, ale także ból. Zobaczyłam, że obraz telewizora się zatrzymał. Swój wzrok od razu skierowałam na Harry'ego.
-Powiesz mi, co się dzieję?-wyglądał na naprawdę zmartwionego.
-Nic-odezwałam się cicho.
-Teraz to już się martwię. Kiedy mówicie ''nic'' zazwyczaj jest najgorzej-nie odezwałam się, na co westchnął. Spojrzałam na swoje dłonie, które w tym momencie stały się bardzo ciekawe.
-Czy Anglia wciąż jest aktualna?-wypaliłam i spojrzałam na jego twarz, która w pierwszej chwili była zupełnie zdezorientowana, jednak po kilku sekundach pojawił się na niej ciepły uśmiech.
-Oczywiście, że jest. Mam już nawet bilety.
-Kupiłeś bilety, nie wiedząc, czy się zgodzę?-uśmiechnęłam się zadziornie.
-Wiedziałem, że pojedziesz-wzruszył ramionami i posłał mi bezczelny, ale uroczy uśmiech.
-Skąd ta pewność?-podniosłam się z jego klatki piersiowej i spojrzałam w jego oczy.
-Bo jak byś nie chciała to bym cię związał i zabrał siłą-uśmiechnął się szeroko, na co nie mogłam zostać obojętna. Walnęłam go lekko w ramię, a on udając, że go zabolało potarł miejsce swoją dłonią. Podniósł mnie i usadowił na swoich kolanach. Oparłam dłonie o jego klatkę piersiową i znów zgubiłam się w jego zielonych oczach. Dzięki nim zdałam sobie sprawę, że podjęłam właściwą decyzję. Pocałował mnie w nos i się uśmiechnął.
-Jesteś jedynym powodem, dla którego wciąż tu jestem.
Na te słowa poczułam przyjemne motylki w dole brzucha.
Przez moje ciało przeleciał ciepły dreszcz, gdy poczułam jego dłonie na moich policzkach. Już po chwili czułam jego usta na moich. Nasze pocałunki, były tak zgrane, jakbyśmy robili to od wielu lat. Każdy był inny, ale równie niesamowity. Przeniosłam swoje dłonie w jego brązowe loki, na co rozchylił swoje usta. Wykorzystałam to i pierwszy raz w życiu czułam, że to ja dominuję.Położyliśmy się na kanapie i na tym moja samodzielność się skończyła. Obróciliśmy się w ten sposób, że teraz to ja leżałam pod Harry'm. Jego loczki łaskotały mój policzek, gdy zostawiał delikatne pocałunki na mojej szyi. Wiedziałam to czego to zmierza, więc powstrzymałam go.
-Zaraz mam trening-powiedziałam ze smutkiem w głosie.
-Raz możesz go ominąć-widziałam w jego oczach pożądanie, co krajało moje serce na pół.
Westchnęłam i podniosłam się z kanapy.
-Nawet nie wiesz jak bardzo chciałabym tu zostać, ale po prostu nie mogę. Mam niedługo ważne zawody, a po świętach wyszłam z formy i...
Nie dał mi dokończyć, gdyż pocałował mnie delikatnie w usta i się uśmiechnął.
-Spokojnie, nic się nie stało-odnalazł moją dłoń i splótł ją ze swoją.-Podrzucić cię?
-Nie, nie będę cię wykorzystywać.
-Żaden problem-sięgnął po swoją kurtkę i kluczyki na stole.
Wsiadłam do samochodu, którego swoją drogą nigdy nie widziałam i zapięłam pasy.
-Kupiłeś auto?
Skinął głowąi włożył kluczyk do stacyjki.
-Gdzie masz trening?
Podałam adres, po czym odjechaliśmy z podjazdu. W radiu zaczęła lecieć piosenka, której początkowo nie poznałam. Spojrzałam na długie palce Harry'ego wystukujące rytm na kierownicy. Na refrenie zdałam sobie sprawę, że to jedna z piosenek Ramones. Niestety nie znałam tytułu, jednak byłam pewna, że to piosenka tego zespołu, gdyż Toby cały czas ich słuchał, kiedy jeszcze mniej więcej słyszał. Spojrzałam na twarz Harry'ego, która była skupiona na drodze. Był taki silny emocjonalnie. Ja bym się załamała po kilku sekundach, a on? Uczył się żyć na nowo i to jeszcze z uśmiechem...Może nie tak szerokim jak kiedyś, ale jednak. Nie zdałam sobie sprawy kiedy zajechaliśmy pod budynek pływalni.
-Dziękuję-uśmiechnęłam się lekko i odpięłam pasy.
-Nie ma sprawy.
Siedziałam bez ruchu, nie wiedząc, co powinnam zrobić. Na szczęście Harry doskonale wiedział. Nachylił się i objął moją twarz. Pocałował mnie delikatnie.
-Do zobaczenia.
-Na razie.
***
-To szaleństwo!-krzyknęła Victoria, rozwalając się na moim łóżku.
-Wiem-odpowiedziałam, nie przerywając pakowania się.
-Co na to rodzice?
-Pozwolili mi.
-Zgodzili się? Tak po prostu? Przecież to tysiące kilometrów stąd!
-Sama nie wiem, jak udało mi się ich przekonać-wzruszyłam ramionami, po czym wrzuciłam do torby mój ulubiony kremowy sweter.
-Ja wciąż nie mogę uwierzyć...W końcu to Harry Styles...
-Ale przede wszystkim Harry. Wiesz przecież, że nie zależy mi na jego nazwisku.
-Nie to chciałam powiedzieć-usiadła po turecku i spojrzała na mnie.-Po prostu...wow. Uważaj na siebie.
-Jasne-uśmiechnęłam się.
-Masz do mnie codziennie dzwonić!-zarządziła.
-Przecież wydam fortunę!-zaśmiałam się.
-Myślę, że raczej Harry Styles ma w domu wifi.
-Okej, okej-przytuliłam przyjaciółkę, po czym dopięłam torbę.
***
Całą noc nie mogłam spać. Ekscytacja i obawy wzięły górę. Gdy koło 4 nad ranem udało mi się zasnąć, godzinę później nie ubłagalnie zadzwonił mój budzik. Po prysznicu i drobnym śniadaniu, dochodziła już 6.00. Na dworze robiło się już jaśniej. Usłyszałam dzwonek do drzwi, gdy myłam miskę po bardzo wykwintnym śniadaniu jakim były płatki z mlekiem. Wytarłam ręce i otworzyłam. Przytuliłam się do chłopaka i pocałowałam go w policzek.
Po wszystkich ostrzeżeniach i kazaniach moich rodziców, w końcu się pożegnaliśmy. Harry wziął moją torbę i zeszliśmy do jego auta.
***
Siedzieliśmy przy tabliczce z napisem ''GATE 6'' czekając na nasz odlot.
-Wiesz, że leciałam tylko raz w życiu?
-Tak? Kiedy?
-Do ciotki Nancy, mieszka w Minnesocie.
Szczerze to trochę się denerwowałam. W końcu to o wiele dalej.
-Nie martw się wszystko będzie okej. Szybko minie-powiedział, jakby czytał mi w myślach i złapał moją dłoń. Uśmiechnęłam się do niego i oparłam głowę o jego ramię.
***
Poczułam szturchnięcie, na co od razu się przebudziłam. Chwilę mi zajęło ogarnięcie, gdzie tak właściwie się znajduję.
-Już jesteśmy-uśmiechnął się.
Przetarłam dłońmi oczy i wyjrzałam przez okno. Na dworze pogoda była typowa dla Londynu. Szczerze spodziewałam się śniegu, ale przez malutkie okienko ujrzałam tylko deszcz i szare niebo.
Spojrzałam na Harry'ego, który wstawał ze swojego miejsca. Sylwester czas zacząć.

niedziela, 19 stycznia 2014

Rozdział 14

Harry

Ujrzałem przed sobą mężczyznę ubranego w wojskowy mundur, który kropla w krople przypominał Mel.
-T-tata?-zarzuciła swoje chude ramiona wokół szyi na oko wyglądającego 40-latka. Poczułem się bardzo, bardzo niezręcznie.-Nawet nie wiesz jak bardzo się za tobą stęskniłam!
-Ja za tobą też, córciu.
Popatrzyłem na scenę przede mną. Nigdy nie byłem świadkiem czegoś takiego. Na policzku Mel pojawiła się pojedyncza łza.Odsunęli się od siebie i wzrok padł teraz na mnie.
-A to...?
-Harry-odpowiedziała nerwowo i jak zwykle w takich sytuacjach poprawiając torbę na ramieniu.
-Anthony McAvay-podaliśmy sobie dłonie. Czułem na sobie wzrok jej taty.
-Chyba będę już lecieć-spojrzałem na brunetkę, która chyba również czuła się niezręcznie.
-Przecież na was nie krzyczę, rozchmurzcie się-zaśmiał się.-Idę do mamy i Toby'ego.
Otworzył drzwi od apartamentowca, w którym mieszkają i pożegnał mnie machnięciem dłoni.
Spojrzałem na dziewczynę przemoczoną do suchej nitki i przypomniałem sobie dotyk jej ust.Uśmiechnąłem się widząc ogromną radość w jej orzechowych tęczówkach. Jej tata bardzo ją przypominał, nie tylko z wyglądu. Zdawał się być ciepłą osobą.
-Chyba powinnaś już wracać, przeziębisz się.
-Ty tak samo.
Zbliżyła się do mnie i pocałowała mnie w policzek.
-Do zobaczenia, Harry.
-Do zobaczenia-uśmiechnąłem się.-Daj znać, co z sylwestrem.

Melanie

Otworzyłam drzwi od mieszkania zastanawiając się nad wszystkim, co miało dzisiaj miejsce. To zdecydowanie był zwariowany dzień. Zdjęłam buty i przemoczoną kurtkę, po czym skierowałam się do salonu. Weszłam do pomieszczenia i ujrzałam przecudowny widok. Mama, oczywiście jak to ona, płakała i przytulała tatę, a Toby siedział uśmiechnięty i się im przyglądał. Przysiadłam na kanapie obok kominka i również nie mogłam powstrzymać drgania moich kącików ust i łez w oczach. To jest realne. Tata wrócił, cały i zdrowy, nie będzie już nigdzie wyjeżdżał, a ja całowałam się z Harry'm.  Pierwszy raz od dłuższego czasu czułam się po prostu szczęśliwa.
Po wspólnej kolacji, udałam się do łazienki. Przekręcając zamek w drzwiach pozbyłam się ubrań. Gorąca woda dała odpocząć moim przemęczonym mięśniom. Wciąż nie mogłam przestać myśleć, o tym co się dzisiaj wydarzyło. Wręcz powtarzałam sobie wszystko od nowa i od nowa, by poczuć przyjemne ciepło. Dawno nie brałam kąpieli w wannie. Zatkałam nos i zanurzyłam się pod wodę. Jego usta na moich. Boże, to było takie niesamowite. Bardzo poważnie zaczęłam zastanawiać się nad sylwestrem. Musiałabym jakoś dorobić, żeby kupić bilet. Mam trochę oszczędności, więc powinno pójść łatwiej. Chwilę, stop. Czy ja naprawdę się nad tym rozmyślam? Potrząsnęłam głową i namydliłam się moim ulubionym mydłem o zapachu mango.
Wróciłam do pokoju przebrana w piżamę i opatulona w szlafrok. Rozczesałam swoje wilgotne włosy po czym opadłam na łóżko. Sięgnęłam po telefon, gdzie dostrzegłam 2 wiadomości.

Od: Harry
Już się stęskniłem :( Widzimy się jutro?

Uśmiechnęłam się jak głupia do wyświetlacza. To było takie urocze.

Do: Harry
Ja też :( Pewnie!

Kliknęłam wyślij i poczułam stado motylków w moim brzuchu, gdy tylko pomyślę o jutrzejszym spotkaniu.
Weszłam w drugą wiadomość i zupełnie mnie zatkało.

Od: Rush
Możemy pogadać?

Zablokowałam telefon i odłożyłam go na szafce obok. Nie chcę z nim o niczym rozmawiać. Przez miesiąc nie dawał znaku życia i nagle pisze? O co mu w ogóle chodzi?
Moje przemyślenia przerwało pukanie do drzwi.
-Proszę.
W drzwiach ujrzałam mojego tatę z mokrą głową i ciemnozieloną koszulką jeszcze ze szkoły wojskowej.
-Hej.
-Hej-uśmiechnęłam się, po czym usiadł na łóżku.
Jego wzrok padł na stolik koło mojego łóżka, gdzie leżały dwa wisiorki, nieśmiertelnik od niego i łańcuszek z papierowym samolocikiem od Harry'ego.
-Coś się stało?-spytałam.
-Chciałem tylko pogadać.
Spojrzałam na swojego ojca i ujrzałam w jego orzechowych oczach troskę. Tak bardzo mi go brakowało.
-Czy ty i Harry, no wiesz...chodzicie ze sobą?
Poczułam, że do moich policzków napływa krew. Nigdy nie rozmawiał ze mną ta takie tematy.
-Przyjaźnimy się-wybełkotałam.
-A więc tak to się teraz mówi...-westchnął.-Cieszę się, że znowu ciebie mam, córciu.
-Zawsze mnie miałeś-uśmiechnęłam się, na co odpowiedział mi tym samym. Pocałował mnie w czoło i po powiedzeniu ''dobranoc'' opuścił sypialnię.
-Jeszcze 200 metrów zmiennym i jesteś wolna-usłyszałam od mojego trenera po czym dokończyłam baseny. Brakowało mi treningów. Mimo, że innych drażnił zapach chloru ja go wręcz uwielbiałam. Wiedziałam, że jestem w tym dobra i czułam się spełniona kończąc ostatnie metry. Opuściłam basen i udałam się pod prysznice. Po dokładnym wysuszeniu włosów i owinięciu się w szalik i czapkę, wyszłam z budynku pływalni. Udałam się w kierunku pobliskiego parku, w którym miałam spotkać się z Harry'm. Bardzo bym chciała móc się opanować, ale po prostu nie mogę. Gdy tylko myślę o jego dłoniach, oczach...ustach, czuję jak rozrywa mnie od środka. Pewnie dlatego dzisiaj spędziłam więcej czasu przed lustrem wybierając odpowiedni strój i nawet lekko się malując. Szłam dość wolnym krokiem, gdyż do naszego spotkania zostało jeszcze pół godziny, a dojdę na miejsce w 5 minut. Nuciłam sobie pod nosem piosenkę Ed'a, która rozbrzmiewała w moich uszach, gdy nagle usłyszałam swoje imię.
-Mel!-krzyknął głos z oddali.
Odwróciłam się w poszukiwaniu źródła dźwięku. Szczęka opadła mi do ziemi. Właścicielem głosu był nie kto inny jak pewien brązowooki kretyn z kolczykiem nad brwiami, który tak uwielbiałam. Cholera te jego piękne tęczówki. Stop, jestem na niego zła.
Jednak mimo wszystko stałam w miejscu, patrząc jak Rush do mnie biegnie. Po kilku sekundach znajdował się naprzeciwko mnie i łapczywie łapał powietrze.
-Hej-powiedziałam chłodno, skanując go od góry do dołu.
-Czemu nie odpisałaś?
-A powinnam?
-Chcę tylko pogadać.
-Śpieszę się-skłamałam.
-To zajmie tylko chwilkę.
-Masz minutę.
Westchnął i wbił we mnie swój przenikliwy wzrok.
-Wiem, zachowałem się jak totalny kretyn...ale, gdy zobaczyłem twoje zdjęcia... z nim, coś we mnie pękło i wszystko sobie uświadomiłem-moje serce nie powinno bić tak szybko.-Mel, wciąż jesteś dla mnie bardzo ważna i po prostu nie umiem o tobie zapomnieć.
-Ważna? Nie mogłeś zapomnieć? Ignorowałeś mnie przez cały miesiąc! Dzwoniłam do ciebie z setki razy, ale nawet nie byłeś łaskaw odpowiedzieć!-czułam łzy napływające do moich oczu, muszę przestać.
-Wiem, Mel. Jestem zupełnym idiotą, ale ja...Po prostu...
-Ty po prostu co? Miałeś moje serce na wyciągnięcie dłoni i po prostu je opuściłeś. Opuściłeś mnie-nie powstrzymywałam już łez. W tym momencie zaczęłam żałować, że się pomalowałam. Czułam czarny tusz spływający po moich policzkach.
-Nie chcę walczyć...
-I co mam do cholery teraz zrobić? Wymazać te wszystkie noce, które przepłakałam z twojego powodu?
-Chciałbym zmienić to wszystko, nie chcę żebyś przeze mnie płakała...
-Przeszłości nie da się zmienić, ale możemy uczyć się na błędach i to mam właśnie zamiar zrobić-spojrzałam na jego twarz, na której widniał ból.-Żegnaj, Rush.
Pobiegłam przed siebie nie zwracając uwagi na jego wołania. To wszystko nie powinno mieć miejsca. Nie powinno mi zależeć, powinnam to olać, tak jak on mnie. Powinnam, ale tak się nie stało.

~~
Hej :)
Dziś trochę dramatycznie, ale mówiłam, że Rush nie odpuści tak łatwo! Przepraszam za obsuwę, ale po prostu miałam zawalony tydzień. Chciałabym bardzo, ale to bardzo podziękować za 61 obserwatorów i ponad 33 tys. odsłon, WOW! A i przy okazji, jeśli czytasz to opowiadanie proszę zaznacz w ankiecie pod postem to bardzo ważne!
Jeśli macie do mnie jakieś pytania (odnoście opowiadania bądź też innego rodzaju) to zapraszam na mojego Ask'a ;)
#muchlove
@DameHazza

sobota, 11 stycznia 2014

Rozdział 13

Harry

Nawet nie wiecie jak moje serce szybko bije. A to tylko przez to, że nasze dłonie się dotknęły. Gdy splotłem nasze palce przez moje ciało przeleciał ciepły, przyjemny dreszcz. Ruszyliśmy przed siebie w ogóle się nie porozumiewając. Poczułem, że ciało Mel spięło się. Odwróciłem się i ujrzałem, że ktoś robi zdjęcia. Popatrzyła na mnie, na co uśmiechnąłem się i ścisnąłem mocniej jej dłoń.
Szliśmy dalej nie zważając na dziwne spojrzenia, czy aparaty przy naszych twarzach.
Puściłem na chwilę jej dłoń, na co od razu na mnie spojrzała.
-Co powiesz na gorącą czekoladę? Wiem, gdzie jest najlepsza w okolicy.
-Czemu nie?-uśmiechnęliśmy się po czym skierowaliśmy się do lokalu. Otworzyłem drzwi i wpuściłem przed siebie Mel. Charakterystyczny dźwięk dzwonka i przyjemne ciepło powitało nas przy samym wejściu. Zajęliśmy miejsce w kącie blisko kominka, który się palił. Szczerze, śnieg w Los Angeles był dość dziwnym i nietypowym widokiem. Nie było go latami, a w te święta padał dość często.
Zamówiliśmy klasyczne czekolady z bitą śmietaną. Płomienie z kominka odbijały się w jej orzechowych oczach. Nie mogę uwierzyć, że na świecie istnieje taka dziewczyna jak ona i do tego siedzi tu, przede mną. Mądra, urocza, zabawna, pomocna, skromna i do tego jeszcze przepiękna. Usłyszałem cichy śmiech i spojrzałem na nią pytająco.
-Mieszkam tu od urodzenia, a i tak ty znasz najlepsze miejsca na wyjścia. Nigdy tu nie byłam.
Uśmiechnąłem się, a po chwili zobaczyłem przed sobą ogromny kubek z bitą śmietaną na wierzchu.
Upiła łyk, na jej górnej wardze został biały krem. Uśmiechnąłem się.
-Co?
-Wyglądasz jak moja ciotka z tymi wąsami.
Zaśmiała się, po czym przejechała językiem po ustach.
-Twoja ciocia? A nie wujek?
-Ona ma większy zarost niż wuj Anthony-uśmiechnęła się i przystawiła do ust ogromny niebieski kubek.

Melanie

-Masz jakieś plany na sylwestra?
-Żadnych szczególnych. A ty?
-Wracam do Anglii.
Poczułam dziwne ukłucie w sercu. Wyjeżdża? Wróci?
-Co powiesz na rewanż?
-Co masz na myśli?
-Ty zaprosiłaś mnie na wigilię, więc ja ciebie na sylwestra!
-Harry, to jest szaleństwo!
-Jestem szalony-uśmiechnął się w ten jego wyjątkowy sposób.-Proszę, bardzo byś mi się przydała. W końcu moja rodzina mnie nie zrozumie.
-Aha! Czyli to był twój cel?-zaśmiałam się.
-Tylko dlatego proszę-poszerzył uśmiech i ukazał swoje dołeczki.
-To naprawdę dość nieoczekiwane.
-Nie każe ci podejmować decyzji teraz. Jak chcesz to po prostu napisz. Byłbym bardzo szczęśliwy.
Zobaczyłam w jego oczach coś w stylu, nadziei, co było bardzo urocze. Z drugiej strony to totalne szaleństwo wyjeżdżać do kraju oddalonego o jakieś kilka tysięcy kilometrów z Harrym Stylesem. Gdy spojrzałam na zegarek przeraziłam się. Jeju, już 20.00. Siedzimy tu już bite 3 godziny. Choć muszę przyznać, że jest bardzo miło i na szczęście ani trochę niezręcznie.
-Zastanowię się. Chyba musimy się zbierać, kasjerka zabija nas wzrokiem-zaśmiałam się, na co Harry się uśmiechnął.
Opuściliśmy kawiarnię i skierowaliśmy się w stronę mojego domu. Zdecydowanie muszę zapamiętać tą knajpkę. Czekolada faktycznie była przepyszna.
W połowie drogi zaczęło kropić. Deszcz stawał się coraz bardziej intensywniejszy, więc przyspieszyliśmy kroku. W pewnym momencie Harry wziął mnie za rękę i biegliśmy. Śmiałam się sama do siebie, bo zdawałam sobie sprawę, że wyglądamy jak wariaci. Dłoń chłopaka wciąż dotykała mojej, lecz zatrzymaliśmy  pod dachem. Jego brązowe loki były całe mokre, a kropelki wody spływały po idealnej twarzy. Nie odrywając naszych splecionych palców przytulił się do mnie, kładąc swoją głowę w zagłębieniu mojej szyi. Spowodowało to u mnie łaskotki, ale i przyjemny dreszcz, który przeszedł przez moje ciało. Odsunął się ode mnie i spojrzał w moje oczy. Pewnie wyglądałam jak przemoczony kundel. Schowałam twarz w dłonie, jednak on delikatnie złapał moje nadgarstki i opuścił ramiona wzdłuż ciała.
-Wiesz, że to, że nie wiesz, że jesteś piękna sprawia, że taka jesteś?
-Harry, znam wasze piosenki-zaśmiałam się, na co się uśmiechnął.
Poczułam jego chłodną dłoń, na moim rozpalonym policzku. Jego twarz zaczęła zbliżać się do mojej, a moje serce gnało niczym formuła 1. Jego pełne usta zetknęły się z moimi, pocałunek ze słodkiego stawał się co raz bardziej namiętny. Poczułam na plecach ścianę, do której zostałam przyparta. Harry objął mnie w pasie i zbliżył do siebie, pogłębiając pocałunek. Jego język przejechał po mojej dolnej wardze i już po chwili pieścił moje podniebienie. Wplotłam swoje place w jego mokre włosy. Jezu, on jest w to tak cholernie dobry.
-Ekhm-usłyszeliśmy odchrząknięcie na co odskoczyliśmy od siebie.
-T-tata?-wybełkotałam łapczywie łapiąc powietrze, którego tak mi brakowało.

~~
Heeej!
Sorki, że tak późno, ale ostatnio coś brak weny mnie złapał. Jednak powróciłam z nowym zapasem energii :)
Rozdział dedykuję cudownej @oopshihareh, ponieważ ma jutro urodziny! Życzę ci przede wszystkim weny, zdrowia, szczęścia, tylko prawdziwych przyjaciół, spełnienia marzeń, spotkania naszych kochanych wariatów i oczywiście zdania matury na 100%, przyszła pani doktor! Trzymam kciuki, ily! x
#muchlove
@DameHazza
PS dziękuję bardzo za 51 obserwatorów,aaaa! <3

piątek, 3 stycznia 2014

Rozdział 12

Melanie

Przebrałam się w piżamę, spięłam włosy i umyłam zęby. W łazience siedziałam dłużej niż zwykle. Bałam się konfrontacji z Harry'm, po tym co zrobiłam. Może 'bałam' to złe słowo, po prostu nie wiedziałam, jak teraz będzie wyglądała relacja między nami. Zdjęłam gumkę z moich włosów i przejechałam po nich dłońmi. Spojrzałam w lustro, a mój wzrok padł na usta. Jezu, tak niesamowicie całował. Dotknęłam warg swoją ręką. Wciąż czułam smak jego.
Opuściłam łazienkę z sercem bijącym tak szybko, jakby zaraz miało wyskoczyć z mojej klatki piersiowej. Mijając drzwi od pokoju, gdzie spała moja babcia usłyszałam swoje imię.
-Tak babciu?-spytałam kiedy weszłam do pomieszczenia.
-Zamknij drzwi i usiądź na chwilę, proszę-poklepała miejsce na łóżku koło siebie. Przystałam na jej prośbę i zajęłam miejsce koło niej.
-Widziałam Was-na mojej twarzy musiała dostrzec przerażeniem, gdyż zaśmiała się i dodała-Nie będę przecież krzyczeć, Mel. Po prostu pierwszy raz zauważyłam w tobie coś tak bardzo intensywnego, w pozytywnym znaczeniu... Cieszę się, że spotkałaś kogoś, kto tak na ciebie działa, ale pamiętaj jedno, miłość to kłopot, ale on daje nam życie.
-Co masz na myśli?-babcia zdecydowanie wybiega w przyszłość. Ja nawet nie wiem, co robię jutro, a co dopiero czy czuję coś do Harry'ego. Ale z drugiej strony zaciekawiło mnie ostatnie zdanie.
-Po prostu pamiętaj, że nie zawsze trzeba podejmować ważne decyzje w 5 sekund.
Skinęłam głową i chwilę zastanowiłam się nad tym, co przed chwilą usłyszałam.
-Dziękuję, Nonna-przytuliłam moją babcię.-Dobranoc.
-Śpij dobrze, skarbie.
Zamknęłam drzwi od sypialni i skierowałam się do własnej. Muszę przyznać, że ta rozmowa bardzo mi pomogła. Nonna, bo tak zwykle ją przezywam zawsze umiała wyczuć, gdy coś się działo. Nie wiem jak to robiła, ale to coś niesamowitego. Jej słowa dodały mi otuchy i pomogły zahamować szybkie bicie serca. Otworzyłam drzwi do sypialni i...Chyba faktycznie byłam długo w łazience, bo Harry po prostu zasnął. Jak najciszej zamknęłam drzwi i położyłam się do łóżka. Przyjrzałam się jego spokojnej twarzy i poczułam lekkie ukłucie w sercu. Naprawdę było mi szkoda, że tak wspaniały chłopak musi tyle przejść w swoim życiu. Dostosować się do nowego trybu, zacząć wszystko od nowa. Śpiąc wyglądał na beztroskiego 20-latka, którym był, jednak codziennie stają przed nim przeszkody, które musi pokonać.

Harry

Rano obudziły mnie promienie słońca na mojej twarzy. Dla kogoś rzecz błaha, jednak ja nie umiałem jej znieść. Podniosłem się do pozycji siedzącej i dopiero wtedy zdałem sobie sprawę, że to nie moja sypialnia. Wspomnienia  z wczoraj uderzyły we mnie ze zdwojoną siłą. Wspólna kolacja z rodziną Mel i jej usta na moich. Mimowolnie przejechałam dłonią po wargach. Całowałem się z kilkoma dziewczynami, ale to nigdy nie było coś podobnego. To było takie...szczere. Oboje tego chcieliśmy i zdecydowanie było to czuć.
Rzuciłem okiem na zegarek w telefonie, po czym wstałem i ubrałem się. Jak najciszej opuściłem pokój i skierowałem się w stronę wyjścia. Zobaczyłem, że ktoś porusza się w kuchni.
-O Harry! Już wychodzisz?-usłyszałem głos mamy Mel.
-Niestety, mam badania. Bardzo pani dziękuję za wczoraj, było naprawdę miło. 
-Oh, no cóż...Mam nadzieję, że wyniki będą dobre. Możesz wpadać kiedy tylko chcesz.
-To naprawdę miło z pani strony, dziękuję.
-Do zobaczenia Harry, wesołych świąt.
-Do widzenia, wzajemnie i szczęśliwego nowego roku!

Melanie 

Gdy opuściłam łazienkę moja głowa prawie eksplodowała od ilości pytań, ale przede wszystkim gdzie on jest? Weszłam do kuchni i dostrzegłam mamę, Nonnę i Toby'ego.
-Oo, Melanie już wstałaś! Właśnie mieliśmy otwierać prezenty!
-Gdzie Harry?
-Ymm, miał badania i musiał wyjść.
-Oh.
Czy on mnie unikał? Czy już jestem dla niego skończoną idiotką? Muszę przestać panikować.
Usiadłam przed kominkiem przyglądając się jak Toby rozpakowuje prezenty. Mimo, że miał 16 lat, jego oczy nigdy nie świecą się bardziej, gdy dostaje prezenty. Otwierał właśnie białą paczkę, a gdy zobaczył co jest w środku jego wyraz twarzy się zmienił. Podeszłam do niego zmartwiona.
-Co się dzieje, Toby?
-To jest koszulka z podpisem Clem'a Burke'a, perkusisty Ramones!
Spojrzałam na T-shirt i nie mogłam uwierzyć. Wiedziałam, kto mu to dał i nie mogłam wyjść z podziwu, że zrobił coś tak cudownego dla mojego brata. Jego uśmiech nigdy nie był tak szeroki, przez co sama nie mogłam zapanować nad tym, że moje kąciki ust również uniosły się ku górze.
-Jak tylko go spotkasz podziękuj i powiedz, że jest moim bogiem, serio.
Zaśmiałam się na te słowa i przytuliłam się do brata.
2 dni później...

Kończyłam właśnie swoją zmianę w szpitalu. Ubrałam płaszcz i już miałam wychodzić, gdy usłyszałam wibrację telefonu.

Od: Harry
:)

Zmarszczyłam brwi, po czym podniosłam głowę i zauważyłam burzę brązowych loków. Uśmiechnęłam się i podeszłam bliżej chłopaka.
-Co powiesz na wspólny spacer?
-Bardzo chętnie.
Opuściliśmy budynek szpitala tylnym wyjściem i skierowaliśmy się do najbliższego parku.
-Nie zdążyłam ci podziękować za prezent, który dałeś Toby'emu. Naprawdę nawet nie umiem wyrazić, jak bardzo jestem ci wdzięczna...Dawno nie widziałam go tak bardzo uśmiechniętego...Dziękuję.
Zatrzymałam się na chwilę i spojrzałam w oczy Harry'ego.
-Nie ma za co, cieszę się, że się spodobał-uśmiechnął się ukazując przy tym swoje cudowne dołeczki, przy których miękły mi kolana.-Ja również nie zdążyłem czegoś zrobić. 
Spojrzałam na niego pytająco, na co uśmiechnął się lekko.
-Zamknij oczy, proszę.
Zrobiłam to o, co mnie poprosił. Poczułam jak bierze moje włosy na jedną stronę i zapina coś na mojej szyi.
Otworzyłam i zobaczyłam na srebrny wisiorek z papierowym samolocikiem. Zaśmiałam się i spojrzałam na chłopaka stojącego przede mną. To co było na łańcuszku nie było bezwartościowe. Było to związane z historyjką z dzieciństwa, którą mu opowiedziałam.
-Dziękuję, jest piękny. Też mam coś dla ciebie. Może nie tak piękne i spektakularne jak twoje prezenty,ale proszę-podałam mu ozdobną torebkę, w której znajdowały się czekoladowe ciasteczka.-Mówiłeś, że tęsknisz za tymi, co robi twoja mama...Na pewno nie są takie pyszne jak w domu,ale...-nie dokończyłam, gdyż poczułam silne ramiona chłopaka wokół siebie.
-Dziękuję, naprawdę. To jeden z najlepszych prezentów jakie dostałem.
Poczułam krew napływającą do policzków.
-Harry, to tylko ciasteczka...
Jego duża dłoń objęła moją. Splótł nasze palce i popatrzył na mnie.
-Dziękuję-bezgłośnie powiedział poruszając tylko ustami.

~~
Heeej!
Jak po świętach i po sylwestrze? Ja to tak się nażarłam, że aż trudno to sobie wyobrazić! Dobrze, że do szkoły wracam dopiero 7 stycznia! :D
Co sądzicie o rozdziale? Coraz więcej momentów Helanie! :) Nie wiem jak waszym zdaniem, ale moim są po prostu przeuroczy!
Nie mogę uwierzyć, że jest już ponad 23 tys. wejść i 48 obserwatorów, wow! Może dobijemy do 50, hmm? ;)
Twitter Harry'ego<klik>
Twitter Melanie - <klik> 
#muchlove
@DameHazza