poniedziałek, 24 lutego 2014

Rozdział 20

WAŻNA NOTKA
Hej :)
Na samym wstępie, nie narzekam, tylko mówię. Trochę mi przykro, że tak mało osób komentuje, bo patrząc na licznik wejść, to naprawdę niewiele. Zwłaszcza, że wiem, co potraficie (39 komentarzy pod rozdziałem 17!). Nie myślcie sobie, że zapomniałam, o nie! Wystarczy chociaż jedno słowo, a mnie już zmotywuję. ;)
Pisałam Wam wcześniej o opowiadaniu z 5 chłopaków, jednak zabiorę się za nie w wakacje, gdyż będzie ono dość rozbudowane, więc będę potrzebowała czasu.
Jak na razie do głowy wpadł mi pomysł opowiadania z Boo Bear'em! :) Zaczęłam już pisać i niedługo zrobiłabym zwiastun. Kto by czytał? :)
#muchlove
@DameHazza

Harry

Trzy godziny później siedzieliśmy już w samolocie do Los Angeles. To wszystko jeszcze do mnie nie dochodziło. Nie znałem za dobrze jej taty, ale wyglądał na naprawdę ciepłą osobę. Nie wyobrażam sobie, co czuje teraz Mel. Od dwóch godzin patrzy tylko w małe okienko samolotowe. Jak to możliwe, że jej ojciec nie zginął przez 15 lat na służbie w Afganistanie, a zginął na parkingu supermarketu? Popatrzyłem na jej twarz. Z zewnątrz nie wyrażała żadnych emocji. Jednak, gdy spojrzałem w oczy, które wręczy krzyczały od razu splotłem nasze palce razem. Spojrzała na mnie, jakby zaraz miała się rozpłakać. Przytuliłem ją do siebie i po prostu to zrobiła. Gładziłem ją po plecach i próbowałem uspokoić. Wzrok prawie wszystkich pasażerów padł na nas, jednak to był najmniejszy problem. Moje serce krajało się, gdy słyszałem jej płacz, jednak nic nie mogłem na to poradzić. Nawet nie wiem kiedy po prostu zasnęła na moim ramieniu. Patrzyłem na jej spokojną twarz. Kiedy spała wyglądała tak beztrosko. Wyglądała prawie jak mała dziewczynka. Trzymałem ją w swoich objęciach i nie puszczałem jej dłoni, dopóki nie wylądowaliśmy.
Zatrzymałem się pod jej domem i spojrzałem na nią. Chciałem złapać ją za rękę, jednak ona ją odsunęła. Dobra, to zabolało.
-Przepraszam, Harry. Ja...Potrzebuję czasu-mówiąc to patrzyła na swoje dłonie.
-Rozumiem, ale wiedz, że jestem do twojej dyspozycji, kiedy tylko byś mnie potrzebowała.
Skinęła głową i odpięła pasy, jednak nie opuściła auta.
-Przepraszam, że odciągnęłam cię od rodziny.
-Nie masz za co przepraszać. Chcę być tam gdzie ty, zwłaszcza kiedy mnie potrzebujesz.
Uśmiechnęła się lekko.
-Dziękuję, za wszystko.
-Pomogę ci wnieść rzeczy-zaproponowałem, odpinając pasy.
-Nie, dam radę sama-powiedziała i opuściła auto.
Stałem w ramię w ramię z Melanie pod ogromnym dębem. Nigdy nie byłem na takiej uroczystości,  nie licząc pogrzebu mojej babci, ale miałem wtedy 3 lata. Było dość skromnie. Rozpoznałem kilka osób z wigilii. Spojrzałem na mamę Mel, która stała kilka metrów od nas. Ile razy ją widziałem, uśmiech nie schodził z jej twarzy. Teraz powstrzymuje się od płaczu. Mój wzrok padł na Toby'ego. Siedział na wózku i ślepo wpatrywał się w dziurę, która była wykopana dla jego taty. Jego twarz nie wykazywała żadnych emocji. Chyba tak jak wszyscy tutaj, włącznie ze mną, nie rozumieli tego, że już go nie ma. Wysoki mężczyzna zaczął grać na trąbce. Czterech żołnierzy sięgnęli po mahoniową trumnę z flagą Stanów Zjednoczonych. Ścisnąłem dłoń Mel, gdy zobaczyłem nowe łzy na jej pełnej bólu twarzy. Spuścili trumnę do dołu, po czym równo odwrócili się i wystrzelili 3 strzały, po których zapanowała cisza. Słychać było tylko cichy płacz pani McAvay. Melanie wtuliła się we mnie, a ja poczułem, że do moich oczu również napływają łzy. Spojrzałem na napis wyryty na białym kamieniu.

Anthony Mark McAvay
Wspaniały żołnierz, kochający mąż i ojciec
14.03.1969-10.01.2013 † 

Siedziałem przy stoliku przyglądając się cicho siedzącej obok mnie Mel. Nie powiedziała ani słowa odkąd wyszła z mojego auta. Rozmawiałem z jej mamą i powiedziała mi, że bardzo się o nią martwi, tak samo jak i o Toby'ego. Spojrzałem na kobietę ubraną całą na czarną rozmawiającą z jakimś facetem. Sama przeżywa tragedię...Ktoś jej musi pomóc. Dotknąłem ramienia Mel, na co podskoczyła i wróciła do naszego świata.
-Możemy pogadać?-spytałem.
Skinęła tylko głową. Wziąłem ją za rękę wyprowadzając ją z sali. 
-Co się dzieję?
-Mój tata umarł, to się stało-odpowiedziała chłodno.
-Dobrze wiem, że nie tylko o to chodzi.
-A skąd ty to może niby wiedzieć?-prychnęła.
-Nie mogę mówić, ale nie jestem ślepy
Spojrzała na sufit, po czym przejechała dłońmi po twarzy.
-Zamiast siedzieć z moim tatą, który dopiero, co wrócił...Byłam w tym pieprzonym Londynie. Gdybym wtedy została...Może to wszystko by się nie stało... Mogłabym temu zapobiec...
Po chwili dopiero dotarły do mnie jej słowa.
-Uważasz, że to moja wina?
Nie odpowiedziała, tylko spojrzała w ziemię. Nie mogę uwierzyć, w to co przed chwilą powiedziała.
-Gdybym wiedział, że to się stanie, w życiu bym cię nie zabierał ze sobą.
Cisza.
-Twój tata miał zawał serca, tak? Jak niby chciałaś temu zapobiec? Zamieniłaś się w Boga?-wiedziałem, że nie powinienem był się teraz złościć, ale nie mogłem opanować negatywnych emocji w moim ciele.
-Powinnam była zostać w domu-odpowiedziała zupełnie bez uczuć. Jej odpowiedź była dwuznaczna. Żałuje tego, co stało się w Londynie i to bolało mnie najbardziej. Gdyby została w domu nic by się nie wydarzyło. 
Odwróciła się i po prostu odeszła. Zacisnąłem dłonie w pięści i z całej siły walnąłem w ścianę. Chciałem krzyczeć, a nie mogłem. Chciałem przeklinać, ale nie mogłem. Chciałem za nią pobiec, ale jakaś dziwna siła sprawiła, że po prostu opuściłem lokal, wsiadłem do auta i odjechałem.

piątek, 21 lutego 2014

Rozdział 19

Heeej!
Dziękuję za ponad 50 000 wejść, wooooow! Serio, moi rodzice mi nie wierzyli hahaha Powiedzieli, że powinnam wydać książkę, lolz. Hahaa Już to widzę. Jednak jeśli lubicie czytać moje wypociny to zapraszam na swojego drugiego bloga <klik>. W sumie nie wiem, co jeszcze napisać, więc zapraszam do czytania!
#muchlove
@DameHazza

Melanie

Ułożyłam się wygodnie w wannie i rozkoszowałam się gorącą wodą. Przyjrzałam się łazience, a mój wzrok zatrzymał się na prysznicu. Teraz zdawał się taki ogromny, a jeszcze wczoraj było w nim bardzo ciasno i gorąco. Harry wyszedł jakąś godzinę temu. Mówił, że idzie, gdzieś z chłopakami. Cieszyłam się, że przełamuje nieco barierę 'nie chce mieć z nikim do czynienia'. Mam tylko nadzieję, że jakoś się dogadają. Wraca do normalnego życia, na co mimowolnie poczułam lekkie ukłucie w sercu. Gdy skończy już wszystkie badania w Los Angeles, wróci do Londynu. Na stałe. Beze mnie. Wiem, że to samolubny tok myślenia, ale nie chcę żeby wyjeżdżał. Spojrzałam na swoje pomalowane na granatowo paznokcie u stóp i westchnęłam. Nie będę się martwić na zapas. Poleżałam w wannie jeszcze kilka minut, a gdy moje palce wyglądały jak dłonie 90-latki, postanowiłam, że trzeba wyjść.
Ubrana w bluzę uniwersytetu i czarne legginsy, siedziałam na kanapie studiując po kolei wszystkie układy człowieka. Powtarzałam sobie po raz piąty budowę serca, gdy usłyszałam trzask drzwiami. Podskoczyłam lekko i spojrzałam na rozwścieczonego Harry'ego. Mocno zacisnął pięści i ignorując mnie udał się do sypialni. Odłożyłam w zupełnym szoku atlas anatomiczny na szklany stół przed sobą i wstałam z kanapy. Bardzo powoli i cicho szłam w kierunku pokoju. Cicho zapukałam, po czym otworzyłam drzwi. Siedział na ziemi opierając się o łóżko. Wciąż zaciskał szczękę. Co się tam stało? Podeszłam trochę bliżej i przykucnęłam przy nim. Dotknęłam jego dłoni, jednak odsunął się. Ignorując to, spojrzałam na niego.
-Co się stało?-szepnęłam.
Poderwał się z ziemi, wziął wazon, który stał na komodzie i rozbił go o ścianę. Lekko przerażona wstałam i złapałam go za ramiona.
-Uspokój się i powiedz mi, co się stało!
Spojrzał na mnie gniewnie, jednak nie odsunęłam się i nie zabrałam moich dłoni.
-Właśnie chodzi o to, że nie mogę ci powiedzieć. Nie mogę mówić, zapomniałaś?
Sięgnął po książki na stoliku i zaczął nimi rzucać.
-Harry...-zignorował mnie.-HARRY!-krzyknęłam, na co spojrzał na mnie.
-Słuchaj, wiem co czujesz...
-Nikt nie wie. Skąd możesz mieć pojęcie?-to było dość nietypowe. Nie mógł krzyczeć, ale jego pełne gniewu oczy, pokazywały, że chciał. Pierwszy raz widziałam, go w takim stanie. Oddychał ciężko. W końcu pękł. Nie mógł udawać, że wszystko jest w porządku przez cały czas. Podeszłam do niego i zarzuciłam na jego szyję moje ramiona, po czym złączyłam nasze usta w pocałunku. Był w szoku, jednak po sekundzie odwzajemnił pocałunek, a ja poczułam, że jego szczęka się rozluźnia. Opadliśmy się na łóżko i oderwaliśmy od siebie, łapczywie pochłaniając powietrze. Leżałam na nim i wpatrywał się w jego pełne zmartwienia oczy.
-Przepraszam-wyczytałam z jego ruchu warg.
-Przejdziemy przez to razem-powiedziałam, na co mocniej mnie przytulił. Gładziłam swoją dłonią jego policzek i byłam już przekonana, że się uspokoił.

Harry

Zaparkowałem na podjeździe, po czym zaciągnąłem hamulec. Mel spojrzała na mnie, na co posłałem jej spojrzenie, pełne otuchy.
-Będzie w porządku-położyłem dłoń na jej udzie.
-A jeśli mnie nie polubią? Co ja mam w ogóle robić?-rzuciła zdenerwowana. Zaśmiałem się pod nosem i zbliżyłem ją do siebie. Cmoknąłem ją w usta i spojrzałem w jej brązowe oczy.
-Na pewno pokochają cię, tak jak ja-na jej twarzy pojawiły się rumieńce. Pocałowałem jej czoło, po czym opuściliśmy samochód.
Odetchnąłem z ulgą, gdy poczułem to typowe dla Holmes Chapel powietrze. Mimo niskiej temperatury, pogoda była dzisiaj wyjątkowo ładna. Wziąłem nasze rzeczy i objąłem Mel w talii. Zadzwoniłem do drzwi i po chwili stała w nich już moja mama.
-Boże! Nie wiesz nawet jak się o ciebie martwiłam! Louis przekonał mnie jednak, żebym została. Przepraszam, że nie przyleciałam.
Zamknęła mnie w swoich ramionach bardzo, bardzo ciasno. Nie byłem zły, że nie przyleciała. Wiedziałem, jak panicznie boi się latać.
-Ty musisz być Melanie! Harry strasznie dużo mi o tobie pisał-poczułem, że do mojej twarzy napływa krew. Moja mama objęła brunetkę.
-Miło panią poznać-powiedziała nieśmiało.
-Wystarczy Annie, naprawdę. Kiedy mówisz pani czuję się jak jakaś stara babcia.
Zaśmiały się, po czym weszliśmy do domu. Do moich nozdrzy od razu doszedł zapach pysznej pieczeni, którą moja mama robiła, co niedziele. W korytarzu ujrzałem Gemmę. Uśmiechnęliśmy się szeroko i przytuliliśmy do siebie. Odsunęliśmy się od siebie i spojrzała na mnie z troską w oczach.
-Coś ty znowu zrobił, Hazz...O my się nie znamy, prawda?
-Jestem Melanie-podały sobie dłonie.
-Gemma, jego siostra.
-Wiem, Harry dużo mi o tobie mówił.
Znów poczułem napływające zażenowanie.
W tym pokoju znajdowały się trzy kobiety, które kochałem ponad życie i wszystkie znały moje żenujące historie. W pomieszczeniu po chwili pojawił się Robin, z którym przywitałem się uściskiem oraz Dan, chłopak mojej siostry.
Siedzieliśmy przy stole i jedliśmy obiad, gdy nagle moja siostra odchrząknęła. Spojrzeliśmy na nią, na co uśmiechnęła się lekko.
-Chciałabym Wam powiedzieć, że ja i Dan się zaręczyliśmy!
Zakrztusiłem się jedzeniem. Moja mama zaczęła przytulać Gemmę i gratulować. Muszę przyznać, że tego się w ogóle nie spodziewałem.
-Harry-zwrócił się do mnie Dan.-Chciałbyś zostać moim drużbą?-zapytał lekko niepewnie.
Tego również w ogóle się nie spodziewałem. Spojrzałem na chłopaka przede mną. Był z moją siostrą prawie 5 lat. Nieraz opowiadała mi jak go kocha. Uśmiechnąłem się i kiwnąłem głową, po czym przybiliśmy piątki.
-Dzięki, to wiele dla mnie znaczy.
Leżałem w łóżku, gdy do pokoju weszła Mel. Miała spięte włosy i ubrana była w moją koszulkę. Napawałem się tym widokiem. Była moja. Cała moja. Położyła się koło mnie i przysunąłem ją do swojego boku.
-Wiesz, byłeś bardzo uroczym dzieckiem-powiedziała z zadziornym uśmieszkiem.
-Nie, nie mów, że pokazała ci album...
Zaśmiała się, co uznałem za potwierdzenie.
-Kocham cię-szepnęła, na co pocałowałem ją w czoło.
W nocy obudził mnie dźwięk płaczu. Instynktownie przejechałem dłonią po miejscu koło mnie. Poderwałem się, gdy zauważyłem, że jest puste. Światło w łazience się paliło. Wbiegłem do niej i ujrzałem Mel, która leżała na ziemi opierając się o wannę. W ręku trzymała telefon, a z jej policzków płynęły łzy. Spojrzała na mnie, a na jej widok w takim stanie moje serce prawie się rozleciało.
-Co się stało?
-O-on n-nie żyje... Mój tata nie żyje-wybełkotała przez łzy.

wtorek, 11 lutego 2014

Rozdział 18

Heeej! :)
Rozdział dodany automatycznie, mam nadzieję, że się dodał haha :D
Jak na razie musicie poczekać na kłótnie, wiem, że już nie możecie się doczekać, ale taki mam plan. Musi Wam wystarczyć scenka... hehe *porusza brwiami* Specjalnie dla Nastki hahahha dzięki za te 3 komentarze haha #muchlove
Dziękuję bardzo również za wszystkie komentarze pod siedemnastką, jesteście niesamowici.
Dzisiaj wyjątkowo piosenka do rozdziału. Pozwala się wczuć w klimat, jeśli wiecie co mam na myśli, hehe.
Do następnego! xx
#muchlove
@DameHazza



Harry

Te trzy słowa były wszystkim czym chciałem usłyszeć. Te trzy słowa sprawiły, że już po chwili znajdowaliśmy się w moim mieszkaniu całując się tak namiętnie i zachłannie jak nigdy. Dotykając jej ust czułem się jakbym był kilkanaście metrów nad niebem. Mel zarzuciła swoje chude ramiona wokół mojej szyi, po czym zdjęła z nóg szpilki i zarzuciła je na moje biodra. Po chwili leżeliśmy już na łóżku w mojej sypialni. Odsunąłem się na chwilę i spojrzałem na nią z góry z troską w oczach.
-Na pewno?-poruszałem tylko ustami, gdyż rękami podpierałem się nad nią.
Odpowiedzią był jej namiętny pocałunek i jej dłonie zdejmujące moją marynarkę. Włożyłem nogę między jej  uda pogłębiając pocałunek. Jak na kogoś, kto robi to pierwszy raz bardzo sprawnie pozbyła się mojej koszuli, na co nie pozostałem jej dłużny. Miała na sobie ten sam biały stanik, na co uśmiechnąłem się pod nosem. Szukając odpięcia z tyłu, usłyszałem śmiech Mel.
-Z przodu-powiedziała z uśmiechem.
Kto robi zapięcia stanika z przodu? Odpiąłem go tym razem bez trudności, a na jej twarzy pojawiły się rumieńce. Zacząłem całować jej szyję, gdy ona mocowała się z zamkiem od moich spodni. Gdy pomogłem jej je zdjąć zszedłem niżej i całowałem jej dekolt. Poczułem jej dłonie w moich włosach. Przejechałem nosem po jej brzuchu wchłaniając jej wyjątkowy zapach, którego nawet nie umiałem określić. Było to jak połączenie mango i wanilii. Obcałowałem każdy fragment jej ciała, aż doszedłem do linii jej majtek. Spojrzałem na nią, a do jej twarzy ponownie zaczęła napływać krew.
-Kocham cię-poruszałem ustami, pewny tego jak nigdy dotąd. Uśmiechnęła się i przygryzła wargę. Była taka urocza, ale gdy to robiła wręcz nie można było się powtrzymać od rzucenia się na jej usta. Tak więc zrobiłem tęskny za jej malinowymi ustami. Mimo, że całowanie to czynność, którą wykonywaliśmy od jakiejś dobrej godziny, nigdy nie było mi dość tych słodkich warg, które zdawały się być stworzone tylko po to.  Odsunęła się ode mnie i spojrzała mi w oczy.
-Kocham cię, Harry-na te słowa przez moje ciało przeszła gorąca fala.-I ufam ci.
Skinąłem głową próbując powtrzymać banana, który cisnął mi się na twarz. Zdjąłem jej figi i zacząłem całować zewnętrzne strony uda. Gdy zbliżałem się do jej centrum usłyszałem jej ciche jęki, które działały na mnie jak dynamit. Wygięła swoje ciało w łuk i usłyszałem swoje imię. Widząc w jakim jest stanie, odsunąłem się i sięgnąłem do stolika nocnego.
-Zawsze przygotowany,hmm?-uśmiechnęła się zadziornie.
Łoo, gdzie moja nieśmiała Mel? Uśmiechnąłem się pod nosem. Przerwałem srebrny plastik zębami i pocałowałem ją bardzo mocno. Pociągnęła za moje bokserki, które momentalnie znalazły się na ziemi. Przygryzła wargę i spojrzała na mnie pytająco.
-Mogę?
Okej, taka Melanie bardzo mi się podoba. Skinąłem lekko zszokawany głową i po chwili czułem jej palce na sobie. Jej dotyk był tak rozpraszający i podniecający...Nałożyła prezerwatywę i pocałowała mnie w usta. Podparłem się ramionami i spojrzałem jeszcze raz na jej twarz. Odgarnęła włosy z mojej twarzy i cmoknęła moje wargi.
Wszedłem w nią starając zrobić to jak najdelikatniej. Od razu usłyszałem jej jęk, który potem przerodził się w jęki rozkoszy. Przyśpieszyłem tempo i poczułem jej paznokcie na moich plecach. Nasze oddechy stawały się co raz krótsze i bardziej łapczywe.
-H-harry-wybełkotała i już wiedziałem, że jest już blisko. Doszliśmy prawie w tym samym momencie, po czym opadliśmy na łóżko.
-Szczęśliwego nowego roku-uśmiechnąłem się, a ona się zaśmiała. Przyłożyła dłoń do mojego policzka i patrzyła na mnie. Muszę przyznać, że nigdy się tak nie czułem. Kochała mnie. I to nie dlatego, że jestem Harrym z One Direction. Nie z powodu moich pieniędzy czy sławy. Po prostu kochała prawdziwego mnie. Pocałowała mnie w usta, po czym przytuliła się do mnie.
-Dziękuję.
Uśmiechnąłem się i splotłem nasze nogi. Przysunąłem ją bliżej mnie i pocałowałem ją w czoło.

Melanie

Poczułam promienie słońca na twarzy, przez co niechętnie otworzyłam oczy. Ujrzywszy Harry'ego koło mnie, w mojej głowie  od razu pojawiły się obrazy wczorajszej nocy. Uśmiechnęłam się jak głupia i przyglądałam się cudowi, który smacznie spał koło mojego boku. Mimo, lekkiego bólu, którego odczuwałam, na nic innego nie mogłam się skarżyć. Jeśli ten rok będzie taki jak tamta noc, to jestem jak najbardziej na tak. Spojrzałam na zegar na stoliku nocnym, na którym dostrzegłam 12.42. Widok śpiącego Harry'ego był zbyt piękny, żeby go niszczyć. Jak najciszej więc wysunęłam się z łóżka i skierowałam się do łazienki. Wciąż czułam nieprzyjemny ból w okolicach krocza. Zamknęłam drzwi i odkręciłam wodę. Gorąca woda oblała moje zbolałe mięśnie i od razu poczułam się lepiej. Usłyszałam, że drzwi się otwierają. Zobaczyłam w nich zaspanego Harry'ego, który stał tam zupełnie nagi.
-Prysznic beze mnie?
Stał tam taki jak pan Bóg go stworzył i kiwał głową z niedowierzaniem. Zachichotałam i otworzyłam szklane drzwi prysznica wpuszczając go do siebie. Nie wiem kiedy stałam się taka pewna siebie, ale całkiem mi to pasowało. Przy Harrym czułam się tak swobodnie, że nawet wspólny prysznic zdawał się być normalnością. Odkręciłam ponownie strumień wody.
-Tak jest o wiele lepiej-pocałował mnie i uśmiechnął się w ten jego uroczy sposób. Sięgnął po moje mydło i namydlił całe moje ciało. Nie wiem czy to przez to, że jego palce działały cuda czy przez samą świadomość, że to on, czułam ogromną ulgę w moich spiętych mięśniach. Odwróciłam się w jego stronę, a w rękach trzymałam butelkę Axe. Delikatnie zaczęłam wcierać w jego klatkę płyn o korzennym zapachu, skanując przy tym jego każdy tatuaż. Para unosiła się w łazience, a mnie robiło się naprawdę gorąco. Spłukaliśmy z siebie pianę, po czym owinęliśmy się w śnieżnobiałe ręczniki. Harry złożył na moich ustach jeszcze jeden pocałunek, a potem opuścił łazienkę. Sięgnęłam do swojej kosmetyczki po szczotkę. Rozczesałam moje brązowe włosy, po czym je wysuszyłam. Umyłam zęby i również opuściłam łazienkę. W sypialni nie zastałam Harry'ego. Sięgnęłam więc do swojej walizki po jeansy i sweter. Na ziemi znalazłam mój stanik, na co poczułam napływającą do mojej twarzy krew, na kolejne wspomnienia. Ubrana opuściłam pokój, a do moich nozdrzy dotarł przecudowny zapach jedzenia. Ujrzałam Harry'ego przy kuchence w samych dresach. Usiadłam na blacie i próbowałam ignorować jego klatę.
-Co tam szykujesz, Jamie Olivierze?*
Uśmiechnął się pod nosem.
-Jest 2 po południu, ale szykuję śniadanie-wbił jajka na patelnie i doprawił solą.
Nie mogłam oprzeć się patrzeniu na jego mięśnie, na co mimowolnie przygryzłam wargę. Harry widząc to odłożył drewnianą łopatkę, którą mieszał jajecznicę i rozszerzając moje nogi  dłońmi wpił się w moje usta, uwalniając moją wargę.
-Nie rób tego, chyba, że chcesz, żebym cię wziął na blacie-uśmiechnął się i wrócił do przygotowania śniadania.
-To nie byłoby takie złe-powiedziałam bardziej do siebie, jednak wiedziałam, że to usłyszał. Uśmiechnął się zadziornie i pocałował mnie w nos. Podał mi biały talerz z jajecznicą i grzanką, na co poczułam intensywny głód.

*Jamie Olivier- to jeden z najbardziej znanych brytyjskich kucharzy. ;)

czwartek, 6 lutego 2014

Rozdział 17

Hej :)
To jest bardzo ważna notka, więc proszę o jej przeczytanie wszystkich czytelników, dziękuję.
Po pierwsze, nowy rozdział, tj 18 pojawi się 11 lutego. Będzie on dodany automatycznie, gdyż w sobotę wyjeżdżam i wracam za tydzień. Co za tym idzie, najprawdopodobniej nie będę mogła poinformować o nowej notce na twitterze.
Po drugie, martwi mnie trochę fakt, że jest, aż tyle wyświetleń na bloga i tylu obserwujących, a komentarzy maksymalnie 15. Trochę mnie to dołuję. Oczywiście piszę tego bloga dla siebie, ale przede wszystkim dla czytelników. Więc jeśli czytasz, proszę skomentuj. Nawet komentarze typu ''fajne'' bardzo mnie motywują.
Ale przy okazji chciałabym podziękować wszystkim, którzy komentują. ♥
I po trzecie(nie martwcie się to już ostatnie), chodzi mi po głowie opowiadanie o całym zespole. Z powodu kłótni zrobią sobie 2 miesięczną przerwę. 5 odmiennych historii, które już mam w głowie. Zaczęłam je nawet pisać. Chciałby ktoś zobaczyć zwiastun? Piszcie proszę, bo nie wiem czy taki pomysł się przyjmie. ;)
Jeśli dotrwałeś do końca notki, wiedz, że wiszę Ci przytulenie! xx
#muchlove
@DameHazza
~~

Melanie

Doskonale zdawałam sobie sprawę, od kogo dostałam tego sms'a.  Usunęłam jego numer kilka dni temu. Zobaczyłam, że Harry zbliża się już do stolika. Zablokowałam więc telefon i wrzuciłam, go do torby. Chłopak uśmiechnął się do mnie i rzucając na stół 15 funtów.
Opuściliśmy kawiarnię i skierowaliśmy się w stronę mieszkania Harry'ego.
-Źle się czuję z tym, że za mnie płacisz. Już to, że kupiłeś bilet, było zbyt hojne.
-To naprawdę nic takiego. Tylko ty we mnie wierzyłaś i dzięki tobie nie popełniłem głupstw. Przynajmniej w taki sposób mogę się odwdzięczyć-uśmiechnął się, a ja poczułam ciepło w okolicy serca. To było naprawdę miłe, ale i tak czułam, że to nie w porządku, że za wszytko płaci.
-Ale...-nie zdążyłam dokończyć, gdyż poczułam jego usta na swoich. To było tak gwałtowne, że chwilę mi zajęło, żeby odwzajemnić pocałunek, który jak zwykle sprawiał, że moje nogi miękły. Za każdym razem, gdy nasze wargi się dotykały tworzyły spójną całość. Pocałunki były podobne, ale zawsze miały w sobie to coś. To coś, co sprawiało, że za każdym razem miałam wrażenie, że jeszcze kilka sekund, a moje serce nie wytrzyma. Nie wiem jak można być, aż tak dobrym w całowaniu. Odsunęliśmy się od siebie i spojrzałam pytająco na Styles'a.
-Naprawdę niczym się nie przejmuj.
***
Przejrzałam się w lustrze niepewna swojego wyglądu. Przejechałam dłońmi po kremowym dole sukienki. Włosy spięłam w kucyka i pomalowałam się lekko. Westchnęłam i przekręciłam klamkę. Wróciwszy do pokoju ujrzałam Harry'ego ubranego w wąskie, czarne spodnie i białą koszulę. Mimo prostoty wyglądał niesamowicie przystojnie. Przygryzłam wargę i w tym momencie jego wzrok padł na mnie. Jego twarz wyrażała szok, na co nie wiedziałam jak zareagować.
-Wyglądasz niesamowicie-uśmiechnęłam się i poczułam krew napływającą do policzków. Podszedł bliżej mnie i przyciągnął mnie do siebie. Czułam intensywny zapach jego wody kolońskiej. Jego duża dłoń odnalazła moją, po czym splótł nasze palce. Pocałował moje czoło po czym opuściliśmy jego pokój.
W salonie dostrzegłam Louisa i Nialla. Oboje byli równie odstawieni.
Przywitałam się z nimi i po ubraniu płaszcza opuściliśmy mieszkanie.
Z powodu tego, że klub, w którym mieliśmy spędzić sylwestra był blisko mieszkania Harry'ego, zdecydowaliśmy się na spacer. Chłopaki byli pogrążeni w rozmowie ze sobą, a ja spojrzałam na chłopaka, który trzymał moją dłoń. Myślami był daleko stąd. Naprawdę podziwiałam go za siłę, którą ma w sobie. W głowie odbijały mi się jego słowa ''dzięki tobie nie popełniłem głupstw''. Co to miało w ogóle oznaczać?
Moje przemyślenia przerwała muzyka w oddali. Dostrzegłam neonowy napis ''Funky Punky'' i sporą kolejkę. Nie było to dla mnie dużym zdziwieniem, gdy wpuszczono nas przed wszystkimi. Od razu skierowaliśmy się do strefy z oznaczeniem V.I.P. Dla nich to było normalne, ale ja czułam się trochę nieswojo. Zwłaszcza przez te wszystkie spojrzenia dziewczyn, które wręcz wyglądały jakby chciały zrobić mi krzywdę. Doszliśmy do boksu, gdzie dostrzegłam Zayn'a oraz 4 dziewczyn.
Przywitałam się z nimi i spojrzałam na dziewczyny.
-Hej, jestem Mel-uśmiechnęłam się, na co odpowiedziały mi tym samym.
-Perrie, miło cię poznać-blondynka o niebieskich oczach przytuliła mnie.-To jest Jade, Jesy i Leigh.
Przywitały się ze mną i po kilku sekundach nawiązałyśmy rozmowę.
-Nie jesteś stąd, prawda?-powiedziała z wyraźnym akcentem Leigh i upiła łyk drinka.
-Nie, jestem z Los Angeles.
-Kocham to miasto-powiedziała z ekscytacją w głowie Jade.
Muszę przyznać, że były naprawdę miłe i łatwo się z nimi rozmawiało.
-A jak trzyma się Harry?-zapytała wyraźnie zmartwiona Perrie.
-Myślę, że coraz lepiej.
-Zgaduję, że to twoja zasługa,hmm?-uśmiechnęła się Jesy, na co się zaczerwieniłam, a pozostałe dziewczyny się zaśmiały.
-Harry, twoja dziewczyna jest strasznie urocza!-powiedziała Perrie.
Moja twarz przybrała kolor buraka i za wszelką cenę chciałam to ukryć. Harry przyniósł drinki i stawiając je na stole uśmiechnął się. Podał mi dłoń, którą przyjęłam i po chwili byliśmy już na parkiecie. Nie byłam najlepsza w tańcu, ale słysząc najnowszy hit Shakiry i Rihanny nie mogłam przestać się ruszać. Kątem oka dostrzegłam Zayna i Perrie oraz Jade i Louisa. Leigh siedziała przy barze rozmawiając z jakimś przystojniakiem.
-Gdzie Liam?-krzyknęłam do ucha Harry'ego, by mógł mnie zrozumieć przez głośną muzykę. Odpowiedział mi wzruszeniem ramionami. Po kilku numerach wróciliśmy do kanap, gdzie zastaliśmy Liam'a i jakąś brunetkę. Całowali się, a wręcz obściskiwali na kanapie. Uśmiechnęłam się pod nosem.
-A więc tu jest nasz Payne!-usłyszałam za sobą wyraźny akcent Nialla.
Para oderwała się od siebie. Dziewczyna miała brązowe loki , twarz w kształcie serca i brązowe oczy. Ubrana była w czarną sukienkę. Wyglądała naprawdę ślicznie.
-Oh, sorki. To jest Danielle.
Zobaczyłam na jej twarzy rumieńce.
-Melanie-uśmiechnęłam się.

Wieczór trwał w najlepsze. Liam i Dan tańczyli na środku klubu do najnowszej piosenki Bruno Marsa. Niall,  Jade i Jesy siedzieli przy barze śmiejąc się. Zayn i Perrie stali w kącie i całowali się. Reszty nie widziałam, ale sądzę, że też się dobrze bawią. Opierałam głowę o klatkę Harry'ego. Leżeliśmy na kanapie i nic mówiąc zaczęliśmy się po prostu całować.
-Ej, zakochana para!-oderwaliśmy się od siebie i spojrzałam na Louis'a.-Zaraz północ.
Poinformował nas z uśmiechem, po czym wrócił do dziewczyn. Harry podał mi dłoń i po chwili szliśmy już schodami ewakuacyjnymi.
-Myślisz, że możemy tu być?-zapytałam, jednak nie zareagował. Szliśmy w górę. Po chwili poczułam zimne powietrze. Przeszedł mnie dreszcz, co Harry zauważył i podał mi swoją marynarkę.
-Czemu tu jesteśmy?-powiedziałam przytrzymując za duże ubranie na swoich ramionach.
-Tu jest najlepszy widok, na to-pokazał palcem na niebo. Było dziś przepiękne. Jako mała dziewczynka uwielbiałam podziwiać gwiazdy. Ten widok zawsze mnie uspokajał. Usłyszeliśmy głośne odliczanie.
-3...2...1!
Harry przyparł mnie do siebie i złączył nasze usta w pocałunku. Usłyszałam charakterystyczny dla fajerwerków dźwięk, na co odskoczyłam. Kolory, które teraz pojawiały się na niebie były nadzwyczajne. Nie umiałabym nawet zliczyć ile barw znajdowało się przed moimi oczami. Spojrzałam na Harry'ego. Jego zielone tęczówki spotkały się z moimi brązowymi. Z ruchu jego warg wyczytałam coś, co spowodowało, że zrobiło mi się gorąco. Uśmiechnął się niepewnie, a ja przytuliłam się do niego i szepnęłam do jego ucha:
-Też, cię kocham.

niedziela, 2 lutego 2014

Rozdział 16

Hej! :D
Wiem, że czekacie na jakieś dramy czy kłótnie, ale jak na razie nie ma na co liczyć, wybaczcie!
Ale bez nich się oczywiście nie obejdzie! Cieszcie się szczęściem Mel i Hazzy póki możecie...To brzmi jak groźba hahaha lolz
Nasz Hazz ma 20 lat! Czuję się jak matka hahaha! Mam nadzieję, że ten rok przyniesie mu wiele dobrego i spełnią się wszystkie jego marzenia. :) x
Zapraszam na ASK'A, bo mi nudno a chętnie podpowiadam na Wasze pytanie, jeśli jakieś macie! :)
PS Czy tylko ja uwielbiam teledysk do MM? ;)
PS2 Co sądzicie o nowym wyglądzie?
#muchlove
@DameHazza
~~

Melanie

Przyglądałam się obrazom, które mijaliśmy. Pierwszy raz w życiu byłam tak daleko od domu. Nie żebym się bała, po prostu to wszystko, to jest moje obecne życie zdaję mi się takie nierealne. To jak wyszliśmy z lotniska, a przed nim stało mnóstwo fanów, robiło wrażenie. Te wszystkie dziewczyny, które stały tam wiele godzin, tylko żeby zobaczyć Harry'ego, który tak naprawdę był po prostu zwykłym chłopakiem... A teraz jadę z nim autem do jego mieszkania. Uśmiechałam się sama do siebie widząc, że Harry jest bardzo zadowolony z powrotu do Anglii. Uśmiech tak naprawdę nie schodził mu z twarzy odkąd tylko wkroczyliśmy na płytę lotniska.
Z zamyśleń wyrwał mnie fakt, że samochód się zatrzymał. Spojrzałam na Harry'ego, który wyciągnął kluczyki ze stacyjki.
-Muszę zrobić małe zakupy, bo moja lodówka pewnie świeci pustkami.
Skinęłam głową po czym biegiem ruszyliśmy w stronę wejścia do supermarketu, gdyż na dworze wciąż padał deszcz.
***
Przeszedł mnie zimny dreszcz, gdy tylko weszliśmy do mieszkania. Oboje byliśmy przemoknięci do suchej nitki, mimo, że na dworze byliśmy z 2 minuty. Niechętnie zdjęłam kurtkę i buty. Trzęsąc się lekko rozejrzałam się po mieszkaniu. Było w minimalistycznym stylu. Dominował kolor biały i czarny, który wspaniale kontrastował z zielenią roślin, które zauważyłam w salonie. Okryłam się kocem, który dostałam i usiadłam na kanapie. Po minucie wrócił Harry z dwoma kubkami gorącej herbaty, na co się uśmiechnęłam. Typowy Brytyjczyk. 
-Dziękuję-upiłam łyk herbaty.
-Nie ma za co-uśmiechnął się i również przyłożył do ust biały kubek.

Harry

Zacząłem wyciągać wszystkie produkty, które kupiliśmy i chować je do szafek. Gdy skończyłem uśmiechnąłem się sam do siebie. Tęskniłem za Anglią. Nawet nie zdawałem sobie sprawy jak bardzo, dopóki nie poczułem typowego, dlatego mieszkania zapachu jaśminu. Nie wiem skąd się brał, ale czuję go codziennie odkąd tu mieszkam. Do tego wszystkiego dochodziło jeszcze jedna sprawa. Mel była ze mną. Mój humor nigdy nie był tak dobry, oczywiście od czasu wypadku... Potrząsnąłem głową i sięgnąłem po swoją torbę. Skierowałem się do swojej sypialni i położyłem torbę na łóżku. Odetchnąłem głęboko i spojrzałam na widok z okna. Mieszkałem przy dość ruchliwej ulicy. Wszyscy się spieszyli, niektórzy nawet biegli. W końcu Londyn to Londyn. Usłyszałem otwieranie drzwi od łazienki i dostrzegłem coś, na co nie byłem przygotowany. W drzwiach stała Mel ubrana tylko w biały stanik i majtki.
-O mój Boże! Myślałam, że cię tu nie ma!-powiedziała spanikowana przez drzwi, za którymi od razu się schowała. Uśmiechnąłem się pod nosem.-Podałbyś mi spodnie i sweter? Zapomniałam ich wziąć...
Po chwili namierzyłem jej torbę i sięgnąłem po ubrania. Wystawiła głowę przez drzwi i skinęła głową, że o to chodzi.
-Ymm...Dzięki-jej twarz była niczym koloru buraka, gdy opuściła łazienkę. Zaśmiałem się bezdźwięcznie i po prostu ją przytuliłem. Była taka urocza. Mój wzrost zdecydowanie górował nad Mel, więc jej głowa opierała się o moją klatkę piersiową. Pocałowałem ją w czoło i odsunęliśmy się od siebie.
-Mam pomysł.
***
-Nie ma mowy, żebym tu weszła!
-Chodź! To nie takie straszne jak wygląda.
-Harry, ja nigdy nie jeździłam na łyżwach-rzuciła spanikowana.
-To nic trudnego!
Rozejrzała się na boki i patrzyła na ludzi za nami.
-Będę cię trzymać-uśmiechnąłem się i widziałem, że zaraz się złamię.
-Niech cholera weźmie te twoje cholernie zielone oczy i ten cholernie piękny uśmiech-powiedziała bardziej do siebie. Uśmiechnąłem się szeroko i chwyciłem jej dłonie pomagając utrzymać się na lodzie. Jechaliśmy nieco powoli, a ja wręcz czułem jak ręce Mel się trzęsą. Wciąż patrzyła na ludzi, którzy jeździli koło nas. Zatrzymałem nas i na chwilę puściłem jej dłonie, na co obdarowała mnie spanikowanym wzrokiem.
-Nie patrz na innych, okej? Nieźle ci idzie! Zaraz będziemy zasuwać jak te 4-latki-wskazałem na 2 malutkie, blondynki, które czuły się na lodowisku jak ryby w wodzie. Skinęła niepewnie głową, po czym chwyciłem jej dłoń.

-O Boże! Jadę sama, patrz!-krzyknęła podekscytowana. Uśmiechnąłem się szeroko. Brzmiała i wyglądała jak ta 4-latka. Jej radość szybko zniknęła, gdy nagle straciła równowagę. Próbując ''ratować'' sytuację podjechałem do niej, w rezultacie czego oboje wylądowaliśmy na lodzie. Mimo, że wszystko mnie bolało uśmiechnąłem się, bo wyglądaliśmy jak idioci leżąc na lodzie i przede wszystkim na sobie. Usłyszałem melodyjny śmiech Mel, na co mój uśmiech jeszcze bardziej się poszerzył.
-Przepraszam, chyba jednak jeszcze nie umiem zrobić piruetu-zaśmiała się uroczo.
Podnieśliśmy się i ignorując spojrzenia innych ludzi, zeszliśmy z lodowiska.

Melanie

Szliśmy chodnikiem trzymając się za ręce w kierunku ulubionej kawiarni Harry'ego. Rozglądałam się na boki chłonąc do mojej głowy te przepiękne widoki.
-Londyn jest piękny-powiedziałam z uśmiechem.
Ciepło oblało moje ciało, gdy znaleźliśmy się w środku lokalu. Wystrój bardzo przypominał ten, w którym byliśmy w Los Angeles. Drewno i cegły, puszyste białe fotele i kominek w centrum.
Zajęliśmy miejsce w kącie, po czym sięgnęliśmy po menu.
Zamówiłam dla nas i skierowałam swój wzrok na Harry'ego, który intensywnie przyglądał się swoim palcom. Wiedziałam, o czym myśli. Złapałam jego dłoń i od razu poczułam na sobie jego zielone tęczówki.
Nie musiałam mu nic mówić. Rozumieliśmy się bez słów.
Po wypiciu imbirowej herbaty Harry poszedł do łazienki, a ja czekając na jego powrót, wyciągnęłam telefon.

Od: Vic
Jak tam Anglia? Czy przewodnik się dobrze sprawuje? x

Uśmiechnęłam się i odpisałam, że jak wrócimy do do niej zadzwonię. Zauważyłam, że mam jeszcze jedną wiadomość.

Od: Nieznany
Wiem, że dla Ciebie nic już nie znaczę, ale tęsknie za Tobą.