#muchlove
@DameHazza
Melanie
Leżałam oparta o klatkę Harry'ego i wsłuchiwałam się w jego równomierne bicie serca. Siedzieliśmy w jego mieszkaniu i oglądaliśmy To właśnie miłość. Uwielbiałam ten film i mogłabym go oglądać cały czas. Jednak tym razem nie mogłam się skupić. Przed oczami miałam twarz Rush'a. Widziałam miłość na jego twarzy, ale także ból. Zobaczyłam, że obraz telewizora się zatrzymał. Swój wzrok od razu skierowałam na Harry'ego.
-Powiesz mi, co się dzieję?-wyglądał na naprawdę zmartwionego.
-Nic-odezwałam się cicho.
-Teraz to już się martwię. Kiedy mówicie ''nic'' zazwyczaj jest najgorzej-nie odezwałam się, na co westchnął. Spojrzałam na swoje dłonie, które w tym momencie stały się bardzo ciekawe.
-Czy Anglia wciąż jest aktualna?-wypaliłam i spojrzałam na jego twarz, która w pierwszej chwili była zupełnie zdezorientowana, jednak po kilku sekundach pojawił się na niej ciepły uśmiech.
-Oczywiście, że jest. Mam już nawet bilety.
-Kupiłeś bilety, nie wiedząc, czy się zgodzę?-uśmiechnęłam się zadziornie.
-Wiedziałem, że pojedziesz-wzruszył ramionami i posłał mi bezczelny, ale uroczy uśmiech.
-Skąd ta pewność?-podniosłam się z jego klatki piersiowej i spojrzałam w jego oczy.
-Bo jak byś nie chciała to bym cię związał i zabrał siłą-uśmiechnął się szeroko, na co nie mogłam zostać obojętna. Walnęłam go lekko w ramię, a on udając, że go zabolało potarł miejsce swoją dłonią. Podniósł mnie i usadowił na swoich kolanach. Oparłam dłonie o jego klatkę piersiową i znów zgubiłam się w jego zielonych oczach. Dzięki nim zdałam sobie sprawę, że podjęłam właściwą decyzję. Pocałował mnie w nos i się uśmiechnął.
-Jesteś jedynym powodem, dla którego wciąż tu jestem.
Na te słowa poczułam przyjemne motylki w dole brzucha.
Przez moje ciało przeleciał ciepły dreszcz, gdy poczułam jego dłonie na moich policzkach. Już po chwili czułam jego usta na moich. Nasze pocałunki, były tak zgrane, jakbyśmy robili to od wielu lat. Każdy był inny, ale równie niesamowity. Przeniosłam swoje dłonie w jego brązowe loki, na co rozchylił swoje usta. Wykorzystałam to i pierwszy raz w życiu czułam, że to ja dominuję.Położyliśmy się na kanapie i na tym moja samodzielność się skończyła. Obróciliśmy się w ten sposób, że teraz to ja leżałam pod Harry'm. Jego loczki łaskotały mój policzek, gdy zostawiał delikatne pocałunki na mojej szyi. Wiedziałam to czego to zmierza, więc powstrzymałam go.
-Zaraz mam trening-powiedziałam ze smutkiem w głosie.
-Raz możesz go ominąć-widziałam w jego oczach pożądanie, co krajało moje serce na pół.
Westchnęłam i podniosłam się z kanapy.
-Nawet nie wiesz jak bardzo chciałabym tu zostać, ale po prostu nie mogę. Mam niedługo ważne zawody, a po świętach wyszłam z formy i...
Nie dał mi dokończyć, gdyż pocałował mnie delikatnie w usta i się uśmiechnął.
-Spokojnie, nic się nie stało-odnalazł moją dłoń i splótł ją ze swoją.-Podrzucić cię?
-Nie, nie będę cię wykorzystywać.
-Żaden problem-sięgnął po swoją kurtkę i kluczyki na stole.
Wsiadłam do samochodu, którego swoją drogą nigdy nie widziałam i zapięłam pasy.
-Kupiłeś auto?
Skinął głowąi włożył kluczyk do stacyjki.
-Gdzie masz trening?
Podałam adres, po czym odjechaliśmy z podjazdu. W radiu zaczęła lecieć piosenka, której początkowo nie poznałam. Spojrzałam na długie palce Harry'ego wystukujące rytm na kierownicy. Na refrenie zdałam sobie sprawę, że to jedna z piosenek Ramones. Niestety nie znałam tytułu, jednak byłam pewna, że to piosenka tego zespołu, gdyż Toby cały czas ich słuchał, kiedy jeszcze mniej więcej słyszał. Spojrzałam na twarz Harry'ego, która była skupiona na drodze. Był taki silny emocjonalnie. Ja bym się załamała po kilku sekundach, a on? Uczył się żyć na nowo i to jeszcze z uśmiechem...Może nie tak szerokim jak kiedyś, ale jednak. Nie zdałam sobie sprawy kiedy zajechaliśmy pod budynek pływalni.
-Dziękuję-uśmiechnęłam się lekko i odpięłam pasy.
-Nie ma sprawy.
Siedziałam bez ruchu, nie wiedząc, co powinnam zrobić. Na szczęście Harry doskonale wiedział. Nachylił się i objął moją twarz. Pocałował mnie delikatnie.
-Do zobaczenia.
-Na razie.
***
-To szaleństwo!-krzyknęła Victoria, rozwalając się na moim łóżku.-Wiem-odpowiedziałam, nie przerywając pakowania się.
-Co na to rodzice?
-Pozwolili mi.
-Zgodzili się? Tak po prostu? Przecież to tysiące kilometrów stąd!
-Sama nie wiem, jak udało mi się ich przekonać-wzruszyłam ramionami, po czym wrzuciłam do torby mój ulubiony kremowy sweter.
-Ja wciąż nie mogę uwierzyć...W końcu to Harry Styles...
-Ale przede wszystkim Harry. Wiesz przecież, że nie zależy mi na jego nazwisku.
-Nie to chciałam powiedzieć-usiadła po turecku i spojrzała na mnie.-Po prostu...wow. Uważaj na siebie.
-Jasne-uśmiechnęłam się.
-Masz do mnie codziennie dzwonić!-zarządziła.
-Przecież wydam fortunę!-zaśmiałam się.
-Myślę, że raczej Harry Styles ma w domu wifi.
-Okej, okej-przytuliłam przyjaciółkę, po czym dopięłam torbę.
***
Całą noc nie mogłam spać. Ekscytacja i obawy wzięły górę. Gdy koło 4 nad ranem udało mi się zasnąć, godzinę później nie ubłagalnie zadzwonił mój budzik. Po prysznicu i drobnym śniadaniu, dochodziła już 6.00. Na dworze robiło się już jaśniej. Usłyszałam dzwonek do drzwi, gdy myłam miskę po bardzo wykwintnym śniadaniu jakim były płatki z mlekiem. Wytarłam ręce i otworzyłam. Przytuliłam się do chłopaka i pocałowałam go w policzek.Po wszystkich ostrzeżeniach i kazaniach moich rodziców, w końcu się pożegnaliśmy. Harry wziął moją torbę i zeszliśmy do jego auta.
***
Siedzieliśmy przy tabliczce z napisem ''GATE 6'' czekając na nasz odlot.-Wiesz, że leciałam tylko raz w życiu?
-Tak? Kiedy?
-Do ciotki Nancy, mieszka w Minnesocie.
Szczerze to trochę się denerwowałam. W końcu to o wiele dalej.
-Nie martw się wszystko będzie okej. Szybko minie-powiedział, jakby czytał mi w myślach i złapał moją dłoń. Uśmiechnęłam się do niego i oparłam głowę o jego ramię.
***
Poczułam szturchnięcie, na co od razu się przebudziłam. Chwilę mi zajęło ogarnięcie, gdzie tak właściwie się znajduję.-Już jesteśmy-uśmiechnął się.
Przetarłam dłońmi oczy i wyjrzałam przez okno. Na dworze pogoda była typowa dla Londynu. Szczerze spodziewałam się śniegu, ale przez malutkie okienko ujrzałam tylko deszcz i szare niebo.
Spojrzałam na Harry'ego, który wstawał ze swojego miejsca. Sylwester czas zacząć.