Melanie
Po wielu zapewnieniach Harry'ego, że to żaden problem by wpadł, a wręcz przyjemność, zgodził się. Część mnie desperacko chciała, żeby tak się stało, więc uśmiechałam się sama do siebie. Byłam właśnie w galerii z Tori szukając prezentów dla bliskich.
-Nie mogę uwierzyć, że spędzicie razem wigilię, to takie urocze!-rzuciła radośnie moja przyjaciółka.
Nie oszukiwałam już sama siebie. Też się cieszyłam. Toby i moja mama również. Zawsze była zwolenniczką, że im więcej ludzi tym lepiej. Miał przyjechać też dziadek Danny z Atlanty, wujek George z rodziną, bunia, kuzynka Re z córką i oczywiście mój tata.
Szłyśmy zatłoczonym centrum handlowym w poszukiwaniu prezentu dla Toby'ego. Mijałyśmy mnóstwo ludzi, a w naszych uszach zaczęła rozbrzmiewać piosenka Mariah Carey All I Want For Christmas Is You. Zdecydowanie czułam klimat świąt. Nucąc sobie jedną z moich ulubionych piosenek świątecznych, minęłyśmy przebranego za Mikołaja chłopaka. Obok niego stały dwie dziewczyny ubrane na czerwone z identyfikatorami i nazwą jakiejś organizacji. Podeszłam bliżej i uśmiechnęłam się wrzucając kilka dolarów do puszki. Dziewczyna o imieniu Ashley uśmiechnęła się do mnie i podziękowała, a brunetka obok o imieniu Ginna dała mi nalepkę w kształcie serduszka z napisem ''Lubię pomagać''. Również podziękowałam i gdy chciałam odejść usłyszałam za sobą.
-Ho! Ho! Ho! Gdzie się panna wybiera?-odwróciłam się ujrzałam przed sobą starszego pana przebranego za Mikołaja.-Czy byłaś grzeczna w tym roku?
Zaśmiałam się.
-Staram się.
Uśmiechnął się życzliwie po czym wręczył mi czekoladowego mikołaja.
-Jesteś zdecydowanie za chuda! Najedz się w te święta, dziewczyno!-uśmiechnął się i puścił do mnie oczko.
Zaśmiałam się jeszcze raz po czym dołączyłam do mojej przyjaciółki.
♥
Gdy weszłam do domu myślałam, że padnę i nie wstanę. Vic w przeciwieństwie do mnie uwielbiała spędzać czas między regałami, w efekcie czego bite 4 godziny ciągała do każdego sklepu po kolei. Przynajmniej mam już wszystkie prezenty. Zdjęłam buty, kurtkę, a wszystkie torby zaniosłam do swojego pokoju.
Mimo zmęczenia wiedziałam, że czeka mnie jeszcze dużo pracy. Wstałam i skierowałam się do pokoju, gdzie stała już ubrana choinka. Wyglądała pięknie w barwach złoto-srebrnych. Spięłam włosy, ubrałam fartuch i zabrałam się za robienie tradycyjnych pierniczków.
♥
Budzik nie ubłagalnie zadzwonił o 7.00. Jedyną rzeczą, którą mi pomagała była myśl, że dzisiaj wigilia. Wstałam, pościeliłam łóżko i ruszyłam w stronę kuchni, gdzie już roznosił się cudny zapach indyka i mashed potatoes*. Od razu zabrałam się do pomocy.
Czas leciał nie ubłagalnie. Dochodziła już 15.00. Skierowałam się do mojego pokoju i po szybkim prysznicu stanęłam przed szafą. Sięgnęłam po czerwoną sukienkę do kolan z tiulowym dołem. Góra była dość prosta, jednak na ramiączkach wszyte były dwie kokardki, które sprawiały, że sukienka była mniej poważna. Użyłam lokówki tworząc idealne fale i lekko się pomalowałam. Nawet nie wiem kiedy a usłyszałam pierwszy dzwonek do drzwi. Była to ciotka Donna. Jakże mogłam o niej zapomnieć? Po wszystkich ''ależ ty wyrosłaś i wyładniałaś'' usłyszałam kolejny dzwonek do drzwi. Wszyscy zaczynali się gromadzić. W całym mieszkaniu, które nie oszukujmy się nie było ogromnych rozmiarów zrobił się tłok. Jednak nigdzie nie mogłam wypatrzeć burzy brązowych loków. Nie byłam też do końca pewna kiedy zjawi się tata powinien już tu być. Skierowałam się do swojego pokoju i sięgnęłam po telefon.
Od: Tata
Będę dopiero pojutrze, niech szlag trafi zamiecie śnieżne w Nowym Jorku! Przepraszam
Nie będzie go? Poczułam lekkie ukłucie w sercu, jednak pocieszyłam się myślą, że i tak nie widziałam go rok, 2 dni w tą czy we w tę nie zrobi aż takiej różnicy. Marne pocieszenie, ale jednak. Westchnęłam. Nic przecież na to nie poradzę, prawda? Usłyszałam dzwonek do drzwi. Moje serce momentalnie przyśpieszyło. Poderwałam się z łóżka i skierowałam się do salonu. Nikt oprócz mnie chyba nie słyszał dzwonka.
Otworzyłam drzwi i ujrzałam jego. Ubranego w białą koszulę, czarny płaszcz i doskonale dopasowane jeansy. Na mojej twarzy mimowolnie pojawił się uśmiech.
-Hej.-wyglądał na lekko onieśmielonego.
-Hej, wchodź.
Harry zdjął płaszcz po czym skierował się za mną do salonu. Nagle wszystkie rozmowy ucichły i spojrzenia padły na nas.
-Yy, to jest Harry...Mój przyjaciel-uśmiechnęłam się, na co inni skinęli głowami i również się uśmiechnęli.
♥
Kolacja minęła w naprawdę miłej atmosferze. Trochę zajęło mi wytłumaczenie, że Harry i ja jesteśmy tylko przyjaciółmi. Wszyscy żartowali, śmiali się i wspominali. Ja wraz z Re zmywałyśmy, ciotka Donna kłóciła się z wujem Georgem, mama rozmawiała z bunią...Chwilę,gdzie Harry? Zauważyłam go w kącie z moim bratem i malutką Sydney, córką Re. Ten obrazek był naprawdę uroczy. Próbowali rozśmieszyć małą dziewczynkę, co bardzo dobrze im wychodziło.
-Powiesz mi skąd znasz Harry'ego Stylesa?-uśmiechnęła się Re. No tak, tylko ona go poznała, bo reszta rodziny...hmm chyba nie jest pokoleniem słuchającym One Direction.
-Przez przypadek. Poznaliśmy się w szpitalu.
-Ymmm i teraz jest z nami na wigilii a ty jesteś w niego wpatrzona jak w obrazek?-zaśmiała się.
-Ej, to nieprawda-prawda, jednak nie przyznam się do tego.
-Ja tylko mówię, co widzę-starsza o 4 lata Re szturchnęła mnie przyjacielsko w ramię, na co odpowiedziałam jej tym samym.
♥
Koło 23.00 wszyscy zaczęli się zbierać. Gdy mój policzek został ucałowany już po raz setny dzisiejszego wieczoru, w mieszkaniu został już tylko Harry, mama, bunia i Toby.
Kiedy posprzątaliśmy po kolacji spojrzałam na Harry'ego.
-Chyba powinienem się zbierać.
-Może zostaniesz?-wyrwało mi się. Wyglądał na zszokowanego, choć w sumie również taka byłam. Nie sądziłam, że odważę się na coś takiego.
-Nie, nie będę robił problemu.
-Ależ to żaden problem!-wtrąciła się moja mama.
Uśmiechnęłam się do chłopaka, który widocznie się zastanawiał.
-Nikt nie powinien samotnie spędzać świąt-uśmiechnęłam się do niego.
♥
Przygotowałam materac dla Harry'ego w moim pokoju. Szczerze, zastanawia mnie czemu moja mama na to wszystko pozwala. To jest nie jesteśmy parą, ale jaka matka pozwala zostać 20-letniemu chłopakowi w domu i to jeszcze w pokoju swojej 19-letniej córki? Harry brał prysznic, więc usiadłam na łóżku czekając, aż łazienka się zwolni.
Po kilku minutach Harry wrócił w koszulce Toby'ego i w szarych dresach mojego taty. Mimowolnie przygryzłam wargę. Był naprawdę przystojny, stop. Muszę przestać.
♥
Staliśmy w salonie gdy ustawiałam ciastka i mleko.
-Zostawiasz ciastka dla Mikołaja?-wyglądał na rozbawionego.
-Tak, co w tym śmiesznego?-uniosłam jedną brew.
-Nic, to urocze-uśmiechnął się, na co moja twarz oblała się rumieńcem.
Nie wiem czy to przez to, że staliśmy blisko kominka, ale momentalnie zrobiło mi się gorąco.
-Dziękuję za dzisiaj i za wszystko.
Patrzyłam na jego zielone tęczówki, które wpatrywały się w moje. Były tak nieziemsko piękne. A pieprzyć to. Stanęłam na palcach i łapiąc Harry'ego za kark przycisnęłam jego wargi do moich. Był w szoku, jednak po chwili odwzajemnił pocałunek. Jego usta były tak niesamowite. Miękkie, ciepłe i idealnie współgrały z moimi. Poczułam jego dłonie w moich włosach. Odsunęliśmy się od siebie, żeby nabrać powietrza.
-Nie ma za co-odpowiedziałam szeptem.
~~
Heeej!
Pierwszy pocałuneeek! Aaa! Nie wiem jak Wy, ale ja uwielbiam ta dwójkę<3
Co sądzicie? Świąteczna atmosfera, rodzina i... miłość?
Chciałabym życzyć Wam cudownych świąt spędzonych w gronie rodzinnym, wspaniałcyh prezentów, szczęścia, zdrowia, żeby wszystko poszło w cycki, a nie w boczki! Hahaha :D
Kocham Was mocnooo! xx
@DameHazza
*mashed potatoes- coś w rodzaju puree ziemniaczanego. :)